sobota, 17 maja 2014

Sezon 1 #05 Daj mi spokój i będzie dobrze

Leniwym ruchem przetarła swoje zielone oczy. Budzik dzwonił już od kilku minut drażniąc jej uszy. Zrzuciła z siebie pościel i wzdrygnęła się od zimnego powietrza, które płynęło prosto na nią z otwartego okna. Podeszła do niego i szybko je zamknęła. Pogoda na zewnątrz była okropna. Sprawiała, że Sakura czuła się jeszcze bardziej przygnębiona. Złapała za rzeczy i weszła do łazienki. Po chwili była już gotowa. Spakowała książki do małego, skórzanego plecaka. Kiedy uznała, że wygląda w miarę dobrze, zbiegła na dół. Rodzice prawdopodobnie od kilku godzin już pracowali. Jej kroki odbijały się echem. Dom odpowiadał na nie skrzypieniem drewnianych schodowych stopni. Przestraszona, czuła się jak w jakimś horrorze. Szybkim tempem weszła do kuchni i zabrała najpotrzebniejsze rzeczy. Chciała jak najszybciej wyjść z domu, jednakże w momencie gdy znalazła się za drzwiami stwierdziła, że jeszcze bardziej nie chce iść do szkoły. Przed budynkiem, w samochodzie czekał już na nią szofer.

"Trzeba sięgać dalej niż na wyciągnięcie ręki"


Oparła się o ścianę na przeciwko drzwi do sali nr 36. Kilka osób z klasy przeszło koło niej. Znów to samo. Znów czuła się jak wyrzutek, kujonica na którą nikt nie zwraca uwagi. Spojrzała w stronę szatni z nadzieją, że zaraz pojawi się w niej Sasuke. Chciała z nim porozmawiać. Jednak to było nie możliwe. Nie mogła... nienawidziła tych wszystkich zasad, reguł, które narzucali jej rodzice. Zamiast chłopaka w przejściu pojawiła się Ino. Blondynka szła w towarzystwie swych "koleżanek". Sakura zdążyła zauważyć, że to one rządzą w klasie i kleją się  do Sasuke. Liderka parzyła ją swoim pełnym pogardy wzrokiem. Naprawdę nie miała pojęcia czym sobie tak u niej podpadła, ale nie wróżyło to nic dobrego. Postanowiła zamknąć oczy i zaczęła nucić melodię. Wzdrygnęła się, gdy poczuła jak ktoś staję przed nią. Poczuła oddech na swoim policzku, jednak nie otworzyła oczu. W głębi serca wiedziała, że to on. Przytuliła się i dopiero wtedy zrozumiała jak bardzo się pomyliła.
- Jakie miłe powitanie- zaśmiał się zawstydzony Naruto.
- Cześć ! -powiedziała zmieszana - jak dobrze, że już wyzdrowiałeś ! - zdobyła się na krótki uśmiech. Nie rozumiała co się stało... dlaczego myślała, że to Sasuke?! Może poprostu chciała by to był on...
- I jak Ci się podoba nowa szkoła? - zaczął cały czas ukazując jej swoje śnieżnobiałe zęby.
- Jest w porządku. Fajni nauczyciele i klasa też niczego sobie. Tylko chyba niektórzy zbyt mnie nie lubią- skierowała wzrok na Ino.
- Spokojnie. Ona nikogo nie lubi. Zadufana w sobie gwiazda. Nie ma się nią co przejmować. Wystarczy nie dać jej sobie wejść na głowę i będzie okey.- cały czas patrzył w jej oczy. Stresowało ją to, jednak w środku wirowały jakby małe płomyki szczęścia... był taki uśmiechnięty, wesoły, otwarty. Chociaż znała go krótko zdążyła go polubić.

*Przy grupce Ino
- Kto by się nim tam przejmował- wszystkie dziewczyny się zaśmiały, a Ino kolejny raz zerknęła w stronę "różowej".
- Co tam Ino?- zapytał Kiba. Od dłuższego czasu stara się, wszystkimi metodami, aby ta go dostrzegła.
- A tamta co? Startuje do kolejnego? - teraz wszyscy spojrzeli na Naruto i Sakurę.
- Kogo to obchodzi- powiedział Shikamaru. Nagle w towarzystwie grupki pojawił się Sasuke.
- Cześć - przywitał się. - widzieliście... - Ino nie dała mu dokończyć i przytuliła go do siebie odwracając go plecami do dziewczyny, by jej nie dostrzegł.
- Jak tam Sasuke? - zapytała wdzięcząc się przed nim niezmiernie. Kibie zaczęły drżeć ręce " co on ma w sobie?" zastanawiał się.
- Wporządku - powiedział obojętnie, wyswobadzając się z uścisku dziewczyny. - widzieliście Sakurę muszę z nią pogadać.- to ją naprawdę zdenerwowało. Nagle wpadła na genialny pomysł. Jak to ona, zrobi wszystko, żeby dostać to czego chce, a chce, aby czarnooki zapomniał raz na zawsze o tamtej panience.
- Hej !- krzyknęła- mam dla was newsa. W piątek o 23.00 robię imprezę, wpadniecie, nie?- wszyscy zgrabnym chórem się zgodzili. - a Ty Sasuke?
- Nie wiem- powiedział błądząc gdzieś wzrokiem. Nagle narodziła się fala namawiania go. Nie miał wyjścia.- dobra wpadnę na godzinę, może dwie.- "tyle wystarczy" pomyślała Ino.

Po chwili zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli schodzić się do klasy. Właśnie zaczynała się pierwsza w tym roku szkolnym chemia. Usiadła w trzeciej ławce pod oknem. Chwilę później podeszła do niej niska dziewczyna z krótkimi do ramion włosami
-M-mogę? - zapytała nieśmiało.
- Tak, proszę. Jestem Sakura
-Hinata- odpowiedziała krótko i zajęła swoje miejsce.
Ich nauczyciel jak się okazało był Orochimaru. Naprawdę paskudny koleś. Przy każdej możliwej okazji brał dziewczyny do tablicy i wcale tego nie ukrywając patrzył się na ich tyłki. Jednakże w klasie panowała całkowita cisza. Nie to co na większości lekcji... wyglądało na to, że był to jeden z tych surowych nauczycieli. Lekcja minęła jej dosyć szybko. Wyszła z sali już kierując się pod następną. Jednak serce podskoczyło jej do gardła, kiedy ktoś złapał ją za rękę i szybkim ruchem obrócił ku sobie.
- Cześć- kolejne ukłucie w sercu. Ten jego głos... czy ktoś naprawdę, aż tak jej się może podobać?
- Cześć- starała się odpowiedzieć jak najbardziej obojętnie.
- Jak tam? - zapytał ciągle patrząc jej w oczy.
- Mogłoby być lepiej-odparła szorstko. Nie wiedziała czemu to robi. Przecież wcale tego nie chciała... Stracił pewność siebie
- Coś się stało? - starał się być delikatny, czuł że stąpa po niepewnym gruncie.
- To niestety nie jest  Twoja sprawa- zamknęła oczy. Chciała krzyczeć, przeprosić go, przytulić. Jak można postępować tak wbrew sobie!?
- O co chodzi... zrobiłem coś nie tak?- nie wierzył własnym uszom. Nogi się pod nim ugięły.
- Nie wszystko musi doczyć Ciebie... poprostu daj mi spokój i będzie dobrze.- co ona gada...
- Okey... jak sobie chcesz... - puścił jej rękę i gestem wskazał, że się poddaje. Zrobił krok w tył. Nie mógł uwierzyć... aż tak się co do niej pomylił?

 "W miłości irytujące jest to, że jest ona zbrodnią wymagającą wspólnika."

Zawróciła na pięcie i pobiegła w stronę łazienki. Zamknęła drzwi od kabiny i dała upust łzom. Ciągle powtarzając sobie, że zrobiła dobrze.

Patrzył jak odchodzi i dalej nie mógł uwierzyć. Zastygł w bezruchu. O co chodziło? Co tutaj się właściwie stało... ale za to Kiba, który słyszał część rozmowy postanowił go "oświecić"
- Mówiłem Ci stary. Taka laska... - zaczął- ze złotej klateczki to nie moja, ani nawet nie Twoja liga. Laska poszukuje księcia, a jak się skapnęła, że nim nie jesteś to BUM ! Odcięła swój warkocz, a Ty spadłeś w połowie wierzy na twardą glebę.- najwidoczniej miał coś jeszcze powiedzieć, jednak Sasuke nie dał mu dokończyć
- Trudno mi to powiedzieć, ale chyba masz rację.- Odgonił myśli o Sakurze. Kiba zaczął się śmiać.
- Zawsze mam! - złapał kolegę za ramię i pociągnął do łazienki, aby zapalić.

"Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę."

Wydawałoby się, że ten dzień nie może gorszy. Jednak nigdy nie mów nigdy. To była już ostatnia lekcja. W-F. Przebrała się w strój i już wchodziła na halę, kiedy w korytarzu zaczepiła ją Ino
- Cześć piękna- krzyknęła mimo niewielkiego dystansu. Sakura aż podskoczyła,
- Cześć - nie wiedziała o co może jej chodzić.
- Jak Ci się tutaj podoba, że w szkole?- obserwowała ją od stup do głowy i z każdą chwilą to ona brała górę w tej rozmowie. Po kilku sekundach czuła się jak mała myszka w kącie.
- Jest w miarę.- odpowiedziała
- No to super - zaczęła, uśmiechając się podejrzliwie- szkoda by było, gdyby ktoś nagle zrobił z tego miejsca piekło na ziemi. No nie?-  czy ona jej groziła ?
- Nie rozumiem o czym mówisz ... - spuściła wzrok, pieprzony dzwonek. Jak trzeba to nie dzwoni...
- Rozumiesz i to bardzo dobrze- złapała ją za brodę - patrz na mnie jak do Ciebie mówię.- powiedziała spokojnie i stanowczo. - taka kujonka to chyba szybko łapiesz o co chodzi. Jak widzisz w naszej klasie jesteśmy "My" i kilka dziewczynek, które się wyłamały i spadły na sam początek łańcucha pokarmowego.
- Czego Ty ode mnie chcesz co ?- nie mogła już wytrzymać tego napięcia. Chciała odejść, ale Ino ścisnęła ją za nadgarstek.
- Spokojnie. Chce Ci dać szansę.
- Szansę?
- W sobotę organizuje imprezę. Będą tam wszystkie popularne osoby. Spora szansa, żeby się wybić, coś znaczyć, nie być zwykłą kujonicą, a co więcej zostaniesz naszą koleżanką.
- A jeśli odmówię?
- Nie zrobisz tego - patrzyła na nią z wyższością. Wiedziała, że zrobi wszystko co jej powie, ponieważ najwyraźniej się jej bała. Widać to było w jej oczach.
- Kiedy jest ta impreza?- Ino uśmiechnęła się szerzej. Jej plan przebiega idealnie krok po kroczku.
- W piątek o 23.00
- Chyba do 23.00 ?- nie dowierzała
- Nie kochanienka. Dobrze usłyszałaś.
- Rodzice nigdy mnie nie puszczą!
- Wykombinuj coś- puściła jej oczko i wyswobodziła jej rękę z żelaznego uścisku, po czym skierowała się na halę.

Załamana upadła na ziemię i skryła twarz opierając czoło o kolana. Co ona ma teraz zrobić ...?

"Ludzka psychika pomieści i przyjmie wszystko, ale nie wszystko wytrzyma."

Wróciła niesamowicie zmęczona. Chciała jedynie się położyć i spróbować zasnąć. Nic ją nie obchodziło... lekcje, rodzice, nic. Myślała tylko o tej imprezie. Mimo wszystko w jej głowie narodził się pewien plan. Jednak na samą myśl, że coś pójdzie nie tak, serce podskakiwało jej do gardła. Otworzyła drzwi do domu i rozglądała się za rodzicami. W kuchni znajdowała się Brenda
- Dzieńdobry- powiedziała opierając się o futrynę.
- Cześć słonko- odpowiedziała jej kobieta, była ich kucharką, jednak pojawiała się tylko w soboty i środy, aby ugotować jedzenie na kilka dni. Jej dzisiejsza obecność napewno musiała oznaczać gości, czyli coś na co ona zupełnie nie miała ochoty.- jak minął Ci dzisiejszy dzień?
- W miarę, a ktoś przychodzi do nas na kolacje? - zapytała, już tylko chyba z obowiązku.
- Tak, ale to nie zwykły gość! Odwiedzi nas sam burmistrz miasta- kobieta była tak radosna, jakby miał przyjechać książę z bajki i porwać ją do swojego zamku... Widząc brak entuzjazmu Sakury dodała- ma on syna w Twoim wieku który zapowiedział się być tutaj dzisiaj. - ta wiadomość trochę ją podbudowała, może uda się jej poznać kogoś ciekawego? Może uda się jej zapomnieć chociaż na chwilę o szkole, Ino, imprezie, czy Sasuke...

Wbiegła po schodach na górę zaczęła grzebać w szafie. Nic, totalna pustka. Jej rzeczy to albo małe dziewczęce ubranka, albo szkolne mundurki. Złapała za portfel i poprosiła Fredrego o podwózkę do małego butiku niedaleko jej domu. Weszła do sklepu. Mieniło się w nim od kolorów. Była pod wrażeniem... pierwszy raz mogła kupić coś co naprawdę się jej podobało. Złapała za kilka kolorowych spódniczek i koszulek. Wkońcu wybrała miętową kloszowaną spódnicę i białą podkoszulkę z nadrukiem. Do tego jeansowa kurtka i białe trampki za kostkę. Czuła się tak naprawdę dobrze. Postanowiła, że weźmie te ciuchy też na imprezę do Ino. Zadowolona wróciła do domu i odrazu postanowiła zaprezentować się mamie
- Co Ty masz na sobie? - skomentowała.- przecież to nie przystoi. Musisz wyglądać elegancko! - poszły do garderoby z której kobieta wyciągnęła czarną sukienkę i marynarkę. Do tego czarne baleriny.
- A mogę chociaż pożyczyć te buty?- wskazała na czarne koturny.
- Zapomnij! Tak młodej dziewczynce one nie pasują! Za parę lat.- ucięła i wyszła z pomieszczenia zostawiając ją samą sobie. Przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Wyglądała jak mała dziewczynka, w dodatku ubrana na pogrzeb. Marzyła o założeniu swojego kolorowego stroju, w którym czuła się sobą.

 "Życie nie jest mierzone ilością oddechów, jakie bierzemy, ale momentami i miejscami, które zapierają nam dech w piersiach."

Rozległ się długi dzwięk dzownka do drzwi. Fredry otworzył dębowe wejście i do środka weszła trójka ludzi. Ojciec Sakury zaprowadził  ich do sali jadalnej. Wszyscy zajęli swoje miejsca. Jedynie Sakura jeszcze się nie pojawiła.
-Sakura- Brenda weszła do pokoju dziewczyny- wszyscy na Ciebie czekają.
- Tak już idę... - zamknęła swój pamiętnik:
 

Boli mnie to, że wciąż traktują mnie jak dziecko. Najlepszym dowodem jest ten ohydny strój. Przecież nie jestem chyba taka mała, prawda? Jednak przeżyję… najbardziej nie wiem co z tą imprezą u Ino. Mam pewien pomysł, ale boję się, że coś pójdzie nie tak. No i jeszcze jedno. Dzisiaj kazałam Sasuke się odczepić … mam nadzieję, że szybko o nim zapomnę. 

  Zeszła na dół. " Co będzie to będzie" z taką myślą weszła na salę jadalną. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie zdołała ukryć radości. Uśmiechnęła się najszerzej jak potrafiła. Przed nią siedział Naruto wraz ze swoimi rodzicami.
- Dobry wieczór- przywitała się.
- Miło mi Cię poznać Sakura- powiedział Minato, ojciec Nauto.- to jest mój syn Naruto.
- Tato, ale my sie znamy- przerwał mu.- jesteśmy w jeden klasie.- uśmiechnął się do dziewczyny.
- O proszę- powiedziała matka dziewczyny.- więc skoro się już wszyscy znamy siadajmy do kolacji.
W dość przyjaznej chociaż sztywnej atmosferze spędzili czas. Rodzice chłopaka byli otwarci i mili tak samo jak on. Jedynym problemem byli rodzice Sakury stanowczy, zimni  kalkulujący wszystko pod zysk. Nie dziwiło ją to, że nie mają przyjaciół, a to spotkanie jest tylko spotkaniem biznesowym.
Po około godzinie starsi przeszli do spraw dla "dorosłych", a Sakura miała pójść z Naruto do kuchni. Kiedy zjedli już zapas słodyczy skończyły im się tematy do rozmowy i zaczęli się nudzić.
- To... - zaczął- masz może komputer? Może byśmy poszperali w internecie?- zaproponwał
- Jasne- dała znak ręką, żeby szedł za nią.
- wooow, duży masz ten dom - powiedział jakby do  siebie. Po chwili byli już w jej pokoju. Usiedli na łóżku. Naruto przestawił szafkę nocną tak aby postawić na niej laptopa. Zaczęli wchodzić na różne strony z muzyką, facebook-a czy śmieszne filmiki. Zadziwiające było ile mają ze sobą wspólnego. Nagle blondyn zauważył zeszyt z nutami na komodzie.
- Grasz?
- Na pianinie.
- Kto Cię uczył?
- Przez kilka lat miałam prywatnego nauczyciela- chciała jak najszybciej zmienić tematy- zobacz jakie słodkie- wskazała na zdj kotków, jednak on nie dał się na to złapać
- Ja też gram, tyle że na gitarze. Mamy w szkole nawet kółko... może byś sie zapisała?- zapytał z nadzieją w oczach.
- Rodzice mi nie pozwolą. - odpowiedziała ze smutkiem w głosie
- Dlaczego?
- Wiesz... chcą mnie trzymać pod kloszem- zastanowiła się czy Naruto jest właściwą osobą, której mogłaby to wszystko, co leży jej na sercu powiedzieć. Stwierdziła że tak.- Chcą, żebym była tą idealną córeczką. Najlepszą uczennicą, zachowywała się jak dorosła, ale oni będą mnie mogli kontrolować jak dziecko. Moim jedynym zajęciem będzie nauka i do końca życia będę się ubierać w te paskudne ubrania! -ostatnie zdanie powiedziała przeglądając się w dużym lustrze, po czym usiadła i schowała twarz w dłonie. Podszedł do niej i ja przytulił. Poczuła jego ciepło, poczuła się bezpiecznie.
- Rodzice tacy są, ale myślą, że robią to dla naszego dobra.
- Tyle, że mnie przy tym ranią ... - wstała- popatrz- wyciągnęła z szafy  nowo zakupione rzeczy- ładne? - zapytała
-  Przepiękne! - zawołał. Taką sobie ją właśnie wyobrażał, radosną kolorową, namiętną ... - no to teraz nie masz wyjścia. - zrobiła zdziwioną minę.- musisz się przebrać i mi siebie taką pokazać! - uśmiechnął się a ona odwzajemniła uśmiech. Weszła do łazienki i założyła ubrania.

Siedział i przeglądał coś w interecie, nie skupiając się na tym zbytnio. Jego głowę zajmowały inne myśli, a głównie Sakura. Nie mógł uwierzyć ile miał szczęścia, że ich rodzice się znają. Po chwili wyszła. Aż go zatkało.
- No to proszę, o to prawdziwa ja - uśmiechnęła się najszerzej jak umiała i obróciła się, aby mógł się dokładniej przyjrzeć. Odstawił laptopa, podszedł do niej i złapał ją za rękę.
- Jak zwykle piękna- uśmiechnął się. Serce zaczęło bić jej jak szalone. Wszystkie zmysły jej się wyostrzyły. Poczuła zapach jego perfum. Coś złapało ją za żołądek. Chłopak z każdą sekundą był coraz bliżej. Czy ona napewno tego chce? Tak... ? I nagle stanął jej przed oczami Sasuke.  Wiedziała co ma zrobić. Pociągnęła kilka razy nosem i udała kichnięcie, tak, tak bardzo oklepane, ale nic nie była w stanie lepszego wymyślić. Chłopak wyglądał na rozczarowanego.
- Coś nie tak?- zapytał
- Nie - i znów udawane kichnięcie - to chyba Twoje perfumy. - skryła twarz w dłonie i podeszła do okna.
- Przepraszam, ja ...
- Przestań, przecież nic się niestało- nabrała świeżego powietrza głeboko w płuca.- możemy zejść na dół? Dość długo nas już tam nie było.

_________________________________________________________________________________

 No to jest... Pisane w sumie spontanicznie, mam nadzieję, że wam się spodoba. No to do następnej.