piątek, 21 lutego 2014

Sezon 1 #02 Czy ja umarłem ?

*dzwięk dzwonka*

Zamknęła zeszyt i jako pierwsza wyszła z klasy. Popatrzyła na plan. Teraz do sali 39. Przegarnęła swoje różowe do pasa włosy. Wzrok wlepiła w szybę przed sobą, widząc swoje odbicie. Pogoda gwałtownie się zmieniła od początku lekcji. Słońce zaszło za chmury, które jakby za chwile miały rozpętać burzę i ogromną ulewę. Nagle, przez ułamek sekundy jakby widział twarz chłopaka, którego dziś poznała- Sasuke, tak, tak miał na imię. Szybko się obejrzała, myśląc że stoi on za nią. Jednak dostrzegła go jak razem z jakimś kolegą idą w stronę klasy. Znowu wróciła wzrokiem na szybę i przypatrzyła się sobie dokładnie "Zapomnij i tak nie masz u niego szans"- z tą myślą skierowała się tam gdzie reszta uczniów ...

"Nadzieję trzeba żywić, bo zawsze jest głodna."

Dzień minął bardzo szybko. Jednak ten dzień nie był aż taki paskudny jak się spodziewała. Jednak mimo to chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Zbiegła po schodach. W szatni znajdował się taki tłum, że nie lada wyzwaniem byłoby się przez niego przedrzeć. Usiadła na schodach. Znowu go zobaczyła. Szedł po schodach ze spuszczoną głową i słuchawkami w uszach. Przypatrywała mu się cały czas, odprowadzając go wzrokiem aż do samego wyjścia, nawet nie wiedząc że z każdą chwilą podoba jej się coraz bardziej...


Szła teraz jedną z najbardziej ruchliwych ulic. Chmury kłębiły się nad nią. Dziwne było, że jeszcze nie pada. Tak jakby deszcz czekał na odpowiedni moment. *dzwonek telefonu*
 - Sakura- odezwał się wściekły głos w słuchawce
- Tak tato ? - zapytała lekko zmieszana, nie wiedząc co się stało.
- Gdzie Ty ulicha jesteś ?
- Wracam do domu.- oznajmiła spokojnie
- No ja mam nadzieję, ale możesz mi oznajmić, dlaczego odesłałaś Fredrego?!-był to jej osobisty szofer.
- Chciałam się przejść, poznać lepiej okolicę. Nie mam zbyt dużo do nauki, więc nie potrzeba bym wracała natychmiast do domu, przynajmniej tak uważam, przepraszam.- Straciła pewność siebie kiedy zaczęła wypowiadać swoje myśli na głos. Tak jakby jej plan, który na początku wydawał się świetny, teraz wydawał się jak z głupiej kreskówki, bezsensu.
- Dobrze, tylko na przyszłość informuj mnie o czymś takim- ojciec całkowicie ją zaskoczył.- daleko jesteś ?
- Oczywiście, napewno powiem. Nie, za kilka minut będę w domu.- rozłączyła się. Nie wiedzieć czemu ta rozmowa ją stresowała. Czuła się jakby zrobiła coś złego. Wbiegła na pasy widząc zielone światło. Jednak w tej samej chwili zmieniło się ono na czerwone. Samochody stały w bezruchu. Popatrzyła w stronę pojazdów. Za szybami zobaczyła wściekłe twarze kierowców. Już miała zbiec z przejścia, kiedy ktoś w oddali zaczął namiętnie trąbić. Zdezorientowana ustała w miejscu. W jej głowie nie było nic oprócz tętniącego klaksonu. Zdenerwowany kierowca ścigacza ruszył między samochodami.

Wtedy zobaczył ją stojącą na przejściu całkowicie sparaliżowaną. Oczy zaszły mu mgłą. Ręce całkowicie odmówiły posłuszeństwa, chciał coś zrobić, ale było już za późno. Tylko sekundy dzieliły ich od wypadku. Za chwile miało ich oboje nie być. Przez myśl przebiegła mu już tylko jedna myśl *Przepraszam*

"Nie możesz dokonać wyboru, jak umrzeć. Ani kiedy. Możesz tylko zdecydować, jak żyć. Teraz."


Jednak jej anioł stróż czuwał nad nią. Zobaczyła motor pędzący jakieś 70 km/h wprost na nią. Sparaliżowana, chciała krzyczeć, jednak z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Nagle jakaś obca kobieta wydała z siebie okrzyk *Uważaj*. Na to różowowłosa zareagowała. Spojrzała śmierci w oczy i powiedziała że to jeszcze nie czas. Padła jak kołek na ziemię. Kierowca to wykorzystał. Nim jeszcze głową dotknęła ziemii motor wbił się w powietrze i przeleciał tuż nad nią. Zrobił obrót na kole i z całym impetem uderzył w słup wysokiego napięcia. kierowca wyleciał przodem, lądując 5 m od miejsca uderzenia. Sakura z łzami w oczach nie wiedziała co się stało. Przerażona wbiegła na chodnik i opierając się o jakiś słupek informacyjny zaczęła płakać. Rozległa się wielka wrzawa. Ludzie wysiadali z samochodów, żeby zobaczyć co się stało. Jednak ona nie słyszała nic. Świat jakby się zatrzymał a w głowie miała tylko stłumiony dźwięk klaksonu. Za chwilę było słychać już dzwięk karetki,który przebijała się między samochodami. Otarła oczy i zobaczyła chłopaka, który leżał ok. 10m od niej na ziemii. Twarz zrobiła jej się blada. Poczuła jego ból. Myślała że umarł. Myślała że go zabiła. Jednak nie dała rady się podnieść, nic. Bezsilność. Po chwili lekarz podbiegł do niego. Zdjął mu kask z głowy i sprawdzał puls
- Żyje ! Nosze, szybko !- wypuściła powietrze. Nie była w stanie oddychać. Poczuła wolność, on żyje. Wstała lekko się kołysząc. Patrzyła jak go pakują do karetki. Rozejrzała się, wokół niej i karetki zbiegła się cała gromada gapiów.
- A Ty ? Jak się czujesz? Coś Cię boli ? Ile widzisz palców ?- Wypytywał się ratownik. Nie była w stanie nic odpowiedzieć. Mężczyzna zobaczył wyraźny strach w jej oczach. Położył jej rękę na ramieniu- Wszystko będzie dobrze, już po wszystkim. - Znów zaczęła płakać. Przez łzy udało się jej zapytać
- Gdzie go zabieracie ?
- Do szpitala, może Ciebie też, co ? Uderzyłaś się o coś? - Dalej zaczął gadać swoje
- Gdzie ? -pytała dalej
- Do szpitala, ale spokojnie- chciał ją uspokoić i mówił najdelikatniej jak umiał, jakby myślał że jest oszołomiona i nie rozumie co się do niej mówi
- Na ulice ? - teraz to ona popatrzyła na niego jak na nierozgarniętego.
- Dębową 34.
- Możecie mnie tam zabrać?
- Jedynie jako pacjentkę.
- Mhmm- odeszła od niego. Obróciła się w drugą stronę i zaczęła iść, coraz szybciej, aż przerodziło się to w bieg. Nigdzie nie mogła znaleźć tego cholernego przystanku. Wkońcu jest. Zaczęła czytać listę. Autobus na Dębową był dopiero za około 2 godziny. Usiadła na ławce. Tam zaczęła przeszukiwać wszystkie kieszenie, plecak. Niech to, zgubiła telefon. Prawdopodobnie po rozmowie z ojcem źle wsadziła go do kieszonki i podczas wypadku wypadł jej na ziemię. Przyciągnęła nogi do klatki piersiowej i zamknęła oczy. Przed oczami miała tylko tego chłopaka, który leżał bez ruchu na chodniku.

"Są tylko trzy wydarzenia w życiu człowieka: narodziny, życie i śmierć. Człowiek rodzi się w nieświadomości, umiera w bólu i zapomina żyć."

Autobus zatrzymał się prawie przy samym szpitalu. W recepcji długo wypytywała o chłopaka. Jednak nie znała nawet jego imienia.
- Przykro mi nie możemy udzielić Pani informacji- upierała się kobieta.
Zrezygnowana weszła po schodach na oddział powypadkowy. Nie wiedziała nawet co ma ze sobą zrobić, jak może go znaleźć. Liczyła na zwykł łut szczęścia. Weszła do jakiejś sali. Jakaś nie przytomna babcia pod kroplówką. Nie to nie tu. Kolejne drzwi. Małe dziecko bez ręki a przy nim niewyspana matka. Kolejne pudło. Chwilę jeszcze tak błądziła. Wkońcu weszła do pomarańczowej sali z dużym oknem. W lewym jej rogu leżał podłączony do kroplówki, bezruchu. Podeszła do łóżka i usiadła na małym czarnym taborecie. Złapała go za rękę. Spuściła wzrok, tak bardzo chciała cofnąć czas.
- Czy ja umarłem ? - spytał zachrypnięty głos. Przestraszona aż drgnęła. Puściła jego dłoń i poprawiła włosy. Popatrzyła w jego duże przestraszone, jednak dzwinie szczęśliwe oczy.
- Nie, na szczęście nie - miała łzy w oczach.
- To dlaczego widzę anioła - zapytał cichym , żartobliwym głosem. Zaczęła się śmiać. Cały strach zniknął.- Czy my się wogóle znamy ?
- Chyba tak. Chociaż nie wiem czy przez jakieś 30 sekund na przejściu zdażyłeś mi się lepiej przyjrzeć.
- To Ty ? Nawet nie wiesz jak Cię przepraszam ! Ja, ja nie wiem co ja sobie myślałem- zaczął się szamotać- nie chciałem.
- Przestań- uspokoiła go ruchem ręki- to moja wina !
- Coś Ty to ja jechałem za szybko
- Nie, nie to moja wina !
- Dobra, w takim razie ustalmy że to był zwykły wypadek. - oboje się uśmiechnęli.- Lepiej powiedz mi jak masz na imię.
- Jestem Sakura. - Oczy błyszczały jej od łez. Czerwone usta od płaczu kontrastowały z białą cerą. Naprawdę wyglądała jak anioł.
- Kocham wiśnie, wiesz ? - żasmiali się oboje- Jestem Naruto. Naruto Uzumaki.
- Miło mi- W sumie nie wiedział na co mu odpowiedziała. Czy na pierwsze czy na drugie zdanie, jednak to nie było ważne. Ważne że była tutaj, teraz  z nim. Taka piękna, idealna. Anielska....


________________________________________________________________________________


No i jest ! Kolejna notka :D Jejku trochę się nad nią namęczyłam. Mam nadzieję że się podoba ! Więc ja się z wami żegnam. Pamiętaj, aby zostawić po sobie komentarz. :)

4 komentarze:

  1. ooo ta akcja z motorem była boska :)
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mala uwaga to pisze sie 'na pewno'. Moze zapomnialas o spacji nie mniej jednak zwrocilo to moja uwage. :D co do rozdzialu, to naprawde ciekawy. Szczegolnie podobala mi sie koncowka ^^ chociaz nie jestem w stanie wyobrazic sobie Naruto na scigaczu :D (ponownie przepraszam za brak polskich liter...) Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial :D ps. Jesli cie to interesuje to na moim blogu rowniez pojawil sie nowy rozdzial :D http://mizuki-to-hao.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. witam i serdecznie zapraszam na nowy rozdział
    http://ayako-to-sasuke-ninja-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu dotarłam :D Ferie są jakoś trzeba je wykorzystać :P
    Naprawdę fajny blog z ciekawą historią, która wciąga :D Widzę pomysł z cytatami, fajnie to wygląda :P Nie ma to jak pierwszy raz wyjść na miasto i już powodować szkody xd Czyżby Sasuke się zauroczył? ha ha :P Oczywiście nie kto inny jak Naruto musiał mieć wypadek, ale to jest właśnie Naruto bez niego byłoby nudno i za to każdy go uwielbia :P Wszystko fajnie, pięknie tylko mam dwa "ale" xd Jak już dajesz cytaty to postaraj się zmienić ich kolor aby były bardziej widoczne. Możesz je podkreśli i pogrubić i od razu będzie lepszy efekt - to raz. A dwa - jakbyś mogła zmień w ustawieniach aby każdy mógł komentować a nie tylko osoby z założonymi kontami typu "Google", bo wiesz nie każdy takie konto ma i dla niego może to być problem. No cóż musiałam trochę ponarzekać xd
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział o którym mam nadzieję mnie poinformujesz :D
    Buziaki SweetAngel! :***

    OdpowiedzUsuń