czwartek, 11 września 2014

Sezon 1 #07 To byłby mój pierwszy...

Opadła delikatnie na łóżko.  Nigdy nie miała takiego mętliku w głowie. To wszystko co się działo, ta cała sytuacja drastycznie ją przerastała. Poparzyła na swoją dłoń i chyba po raz tysięczny czytała jego numer.
- No i co ja mam zrobić?!- przewróciła się na łóżku szukając dogodnej pozycji. Złapała za poduszkę i wcisnęła w nią w swoją twarz. Postanowiła "przespać się z problemami" po czym mimowolnie uśmiechnęła się na wspomnienie, kiedy obudziła się w pokoju Sasuke. Tak bardzo chciała go mieć teraz przy sobie. Przy nim wszystko było takie łatwe... Nim się zorientowała, usnęła.


Obudziła się około 17:00, lecz pogoda za oknem mogłaby zmylić. Ledwo dostrzegalne słońce, które właśnie mijało się z horyzontem, w dużej mierze zasłaniały deszczowe chmury. Odciągnęła firankę i oparła się parapet. Znów spojrzała na swoją rękę. Postanowiła słuchać serca. Zbiegła na dół po schodach, nie mogła uwierzyć własnym uszom... Chyba los jest po jej stronie. Sytuacja do wyrwania się z domu natrafiła się szybciej niż myślała.
- Dobrze w takim razie będą z tą książką za 15 minut- powiedział prywatny szofer Haruno do ojca Sakury.
- Przecież ja mogłabym Ci przynieść tą książkę- odezwała się dziewczyna.
- Kochanie, nie trzeba. Wracaj do nauki. - rzekł nawet nie odrywając wzroku od papierów.
- Tato... ja i tak chciałam iść dziś do biblioteki.- skłamała- to żaden problem.
- Nie wydaje mi się, że to dobry pomysł. Powiedziałem idź się uczyć.
- Tato, proszę! 
- Dobrze już dobrze, ale Fredry Cię podwiezie.
- Nie!- krzyknęła nieco przerażona, że jej plan spełznie na niczym. Podniesiony ton córki sprawił, że mężczyzna nareszcie obdarzył ją swym spojrzeniem... odebrało jej to pewność siebie.- to znaczy siedzę ciągle w szkole, ewentualnie domu i wcale nie wychodzę na powietrze, spacer dobrze mi zrobi...- ciągnęła.
- W takim razie idź, ale Fredry przyjedzie po Ciebie za godzinę, wtedy będzie już późno, nie powinnaś szwendać się o tej porze sama.- kiwnęła głową w ramach podziękowania. Miała już wychodzić, kiedy ojciec wypowiedział kluczowe słowa, do których Sakura nie przywiązała swoich myśli- Sakura? - spojrzała na niego przez ramię. - ale do biblioteki i ani jednego kroku dalej, rozumiemy się?- kiwnęła głową i szybkim krokiem wyszła na świeże powietrze.

Została jej ostatnia prosta do biblioteki. Zatrzymała się dopiero pod samymi drzwiami. Zmarszczyła brwi, aby widzieć ją lepiej. Około 40m dalej stała budka telefoniczna. Ustawiła stopy w równej linii z końcem budynku. Zamknęła oczy i postanowiła zaryzykować. Postawiła jeden krok, drugi, szła niepewnie. Sama nie wie czego się spodziewała. Piorunów, krzyków, apokalipsy...? Przecież sprzeciwiła się ojcu, pierwszy raz, sprzeciwiła się mu. Zamiast tego Sakura poczuła na swoim ciele delikatne krople deszczu, na który zbierało się od kilku godzin. Jednak  z początku delikatna mżawka przerodziła się w ulewę. Przemoczona wbiegła do budki z hukiem zamykając drzwi. Odgarnęła włosy, wrzuciła kilka monet do skrzynki i zaczęła wykręcać numer. Oparła się o przezroczyste szyby i z zapartym tchem wysłuchiwała. Każdy kolejny sygnał  sprawiał, że chciała odłożyć telefon. Jednak nagle  odezwał się męski głos, a ona zamarła.
- Halo?- cisza- jest tam kto? Haaalo?- jedynie szum i odgłos kropel wody uderzających o ścianki budki telefonicznej. - Jeśli się nie odezwiesz to się rozłączam... Haaaalo?
- Cześć!- powiedziała najszybciej jak umiała. Sasuke na początku nie mógł odgadnąć z kim rozmawia, jednak chyba pokierowało nim to, że chciał, by to była ona.
- Sakura?- zapytał z nadzieją.
- Tak to ja...
- To twój numer? Jest strasznie dziwny.
- Nie, nie... dzwonie z budki, wiesz zgubiłam mój telefon.
- Ahh w porządku... - znów cisza. Oboje nie wiedzieli jak zacząć.- i jak tam? Udało Ci się wrócić niezdemaskowaną- zaśmiał się rozładowując napięcie.
- Tak. Wiesz? Dziękuje Ci za dzisiejszy dzień, było miło.
- Cieszę się, że Ci się podobało- podrapał się po głowie, nie był w dobry te klocki...- to może powtórzymy to kiedyś?
- Tak... tylko nie wiem kiedy...
- Sobota? O 16.00 w central parku, co Ty na to?
- Obiecuję, że przyjdę- powiedziała po czym odłożyła słuchawkę. Nagle zakręciło się jej w głowie, ale w tak dziwny, przyjemny sposób. Złapało ją za żołądek. Już wiedziała... zakochała się po uszy.

Sama nie mogła uwierzyć jak jedna osoba zmieniła cały jej świat. Szkoła zawsze kojarzyła się  jej tylko z nauką, w najgorszym razie prześladowaniem, odosobnieniem. Dziś siedziała na parapecie cała rozpromieniona szczęściem, ze swoją pierwszą koleżanką Hinatą. Czekały na lekcje, na której spotka chłopaka, który ją polubił, ba! Nawet zaprosił  na randkę. " Czy może być piękniej?" zapytała samą siebie.
- Popatrz kto przyszedł- szturchnęła ją białooka. Sasuke właśnie witał się z Kibą pod drzwiami do sali, najwyraźniej jeszcze jej nie zauważył.- no leć przywitaj się.
- Myślisz, że to dobry pomysł?- to chyba nie dla niej... ona kompletnie się na tym nie zna!
- Tak!- popchnęła ją-no leć.- trochę zszokowana Sakura chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie.  Nagle ktoś złapał ją za ramię.
- Cześć!- krzyknął Naruto przytulając dziewczynę.- jak się miewasz? - zapytał. Jego niebieskie oczy były tak głębokie... mało w nich nie utonęła. To jak na nią patrzył. Czuła w nim bratnią duszę.
- Wszystko w jak najlepszym porządku, a u Ciebie?- obdarzyła go uśmiechem.
- No... jest pewien problem i musisz mi pomóc. - zaczął.
- O co chodzi?- zapytała lekko poddenerwowana nie mając pomysłu o co może ją poprosić.
- Wiesz... w sobotę przychodzą do nas Twoi rodzice. W takim wypadku nie mogę się nigdzie ruszyć. No i tak sobie pomyślałem, że uratujesz mnie od śmierci z nudów?- powiedział, wręcz błagalnym tonem.
- Naruto, przykro mi, ale raczej... - jego twarz posmutniała, jednak nie miał zamiaru się poddać.
- Proszę Cię, zrób to dla mnie- spuściła wzrok- ja do Ciebie przyszedłem- powiedział unosząc delikatnie brwi. Wyglądał jak mały zbity piesek. Nawet nie wiedziała, kiedy złapał ją za rękę- proszę- powtórzył.
- Zgoda- Nie miała wyjścia.
- Dziękuję!- przytulił ją z nienacka.- Już nie mogę się doczekać. Będzie super obiecuje.- w tym momencie zadzwonił dzwonek... No zawsze nie w porę! Blondyn odszedł, a kiedy obejrzała się w kierunku, gdzie stał Sasuke, go już tam nie było. Chwilę jeszcze wpatrywała się w pustą przestrzeń nie mogąc się wyzbyć wrażenia, że o czymś zapomniała.

Usiadła jak zwykle na schodach. To, że Sasuke przynosi jej ubrania z szatni stało się już ich tradycją. Jednak dziś wyjątkowo postanowił, że nie odda jej kurtki tak łatwo.
- Pozwól, że ja to zrobię - uśmiechnął się złowieszczo. Rozbawiona odwróciła się plecami. Po chwili udało się mu ją ubrać. Miała odejść, jednak on zrobił krok do przodu obejmując ją delikatnie w pasie.
- To może dasz się zaprosić na mały spacer?
- Nie mogę- obróciła się natychmiast, krępował ją taki stan rzeczy. Chyba Sasuke zachowywał się zbyt pewnie? A może to ona była zbyt nieśmiała... kto to wie.
- To tylko spacer. Zapytaj.Proszę.
Wyszli razem przed budynek. Dziewczyna podeszła do czarnego auta.
- Fredry... ja wiem, wiem że ojciec mnie zabiję, ale czy mogłabym wrócić dziś sama do domu?
- Kochanie, niestety to nie możliwe.
- Fredry proszę... przysięgam, że pójdę prosto do domu i nic mi się nie stanie. Proszę.- traciła nadzieję.
- No dobrze, idź już, powiem, że zostawiłem Cię w budce z lodami obok domu.- już miał odjechać- tylko wróć cała i zdrowa, a i jeszcze jedno- mężczyzna pobłądził wzrokiem w kierunku szkoły- pozdrów swojego kolegę.- Momentalnie się zaczerwieniła. Pokiwała radośnie głową i kiedy ten ruszył do domu, pobiegła do Sasuke.
- No to idziemy- uśmiechnęła się.
- Idziemy.- szli rozmawiając o niczym ważnym.
 Dziś pogoda dopisywała jak najbardziej. Zaprowadził ją do parku. Mimo jesieni dalej wyglądał niesamowicie. Wszędzie latały złote liście co nadawało magii temu miejscu. Tuż obok fontanny stało stoisko z watą.
- Wata! Kocham watę- pociągnęła go w kierunku stoiska. Zaklął w myślach, jak ma się zachować- kiedy nie ma przy sobie, ani grosza?- Poprosimy dwie duże.- zrobił się cały czerwony.
- Sakura- odciągnął ją delikatnie na bok, w jego głosie można było wyczuć zażenowanie i wstyd- przepraszam Cię, ale to chyba nie...- jednak nie dane było mu dokończyć. Sprzedawca zawołał dziewczynę, a ta wręczyła mu pieniądze. Podała mu jeden patyczek- nie wezmę tego. Nie pozwolę, żebyś za mnie płaciła- zaczął naburmuszony.
- Przestań.- wcisnęła mu ją na siłę- ostatnio to Ty za nas płaciłeś, prawda?
- Nic nie rozumiesz!
- Okey, okey! Proszę Cię przestań się tak zachowywać. Tym razem to ja zapłaciłam, więc musisz się zrewanżować- zaśmiała się- co daje nam kolejny powód do spotkania.
- Nie potrzebuję powodów do spotkania z Tobą.- podszedł i pocałował ją w czoło. Zarumieniła się. Złapała go pod ramię i znów zaczęli powolny marsz. Wiatr podmuchiwał im włosy, mroźne powietrze muskało ich skórę, a promienie słońca zaczynały rzucać długie cienie na chodnik. Była w bajce.

Park kończył się tak blisko domu Sakury, że można było go widzieć w całej okazałości.
- To tutaj. Bardzo Ci dziękuję. Za wczoraj, za dziś, za wszystko- spojrzała mu głęboko w oczy. Chciała go przytulić i już nigdy nie puścić. Mieć go na zawsze tylko dla siebie.'
- Nie musisz dziękować, dla mnie to jedynie przyjemność.- niebezpiecznie się zbliżył, serce waliło jej niczym młot. Poczuła jak coś lata w jej żołądku. Nie istniało nic po za nimi. Chciała tego, więc dlaczego się bała? Zrobiła szybki krok w tył, jednak tuż za nią znajdowało się drzewo. Oparła się o nie, co Sasuke zrozumiał chyba trochę inaczej. Lewą rękę oparł o drzewo obok jej twarzy. Prawą złapał ją za policzek. Znów niebezpiecznie się zbliżał.  Strach wziął górę. Nie mogła. Nie wiedziała co ma zrobić, czuła, że to nie ten moment, więc poprostu uciekła, uciekła jak idiotka. Zszokowany patrzył jak biegnie, jak znika za furtką od bramy. Walnął pięściami o drzewo zastanawiając się o co do cholery chodzi.

Zatrzasnęła drzwi od sypialni. Oparła się o nie plecami, bezwładne nogi zaczęły powoli się uginać,  a jej plecy zjeżdżały powoli w dół obijając się o wystające kątowniki. Oczy wypełnione były łzami. Nareszcie mogła dać im upust. Zaczęła krzyczeć i ciągnąć się za włosy. Mogła robić co zechce i tak nikt jej nie usłyszy... Dom od ponad półgodziny stał pusty, a jedynym towarzystwem dla  Sakury było echo jej głosu i skrzypienie czy  warczenie starego drewna.  Dawno nie czuła się tak bezsilnie. Opadła na podłogę i zwinęła się w kłębek. Jak ona mogła... jak? Jednak po chwili nagle ją olśniło. Bezradność ustępowała miejsca dla nienawiści i złości. Nienawiści do rodziców, którzy trzymali ją pod kloszem. To przez nich nie zna życia, to przez nich zdarzyło się to wszystko. Gdyby nie ich zasady i przestrogi nie bałaby się zaufać osobie, którą kochała. Nie uciekałaby przed wejściem w prawdziwy związek. Położyła się na łóżku. Tępym wzrokiem wpatrywała się w sufit. Miała dość.





Szkoła w oczach Sakury zmieniała się niesamowicie szybko. Raz w nie ziemski raj, a raz w piekło. Dziś wyglądała jak to drugie. Paliło ją w żołądku. Tyle razy w głowie układała sobie scenariusz ich rozmowy, ale za każdym razem wyglądało to coraz gorzej. W momencie, gdy uznała, że dokładnie to mu powie, zobaczyła go stojącego pod oknem. Odrazu wszystkiego zapomniała... Stał sam, ze spuszczoną głową, którą delikatnie kiwał w rytm muzyki grającej w słuchawkach. Chciała już odpuścić. Jednak coś kazało jej podejść. Ustała przed nim i nie mogła nic zrobić. Dopiero po chwili podniósł wzrok, czując, że ktoś stoi przed nim. Najwyraźniej się jej nie spodziewał. Widział, iż brakuje jej słów. Jednak nie zamierzał za nią zaczynać. Nie tym razem. Przymrużyła oczy i przez zaciśnięte gardło udało się jej wydobyć
-Przepraszam.- Jego wyraz twarzy się nie zmienił. Wiedziała, że to nie wystarczy.- Wiem, że chciałbyś wiedzieć dlaczego uciekłam... tyle, że ja sama... nie wiem.- spojrzała mu  w oczy. Dalej nic, stał jak słup, a jego oczy nie mówiły kompletnie nic. Złapała go za rękę- Sasuke?
- Czy to przez twoich rodziców? - brzmiał tak poważnie, czuła jak znów staje się bezsilną, nieumiejącą sobie poradzić Sakurą.
- Nie, ich opinia w tej sprawie przestała się dla mnie liczyć.
- Czyli chodzi o to, że najwyraźniej w świecie nic do mnie nie czujesz?- no i zapytał. Zapytał o rzecz o której tak nie chciała rozmawiać. Co miała mu powiedzieć, że zakochała się po uszy, ale ucieka przed pocałunkiem? Wyszłaby na hipokrytkę.
- Nic nie rozumiesz...- szukała słów, aby powiedzieć mu to jak najlepiej- to miał być mój pierwszy...
- Pierwszy pocałunek, tak?- przytaknęła. Zaśmiał się, powaga zniknęła z jego twarzy, a na jej miejscu zaczął malować się przyjazny uśmiech- Nie obraź się, ale tego akurat się domyśliłem.
- Co to ma znaczyć?- nie do końca go zrozumiała, jednak to nie miało znaczenia. Chyba jej wybaczył.
- Ohhh nic- przytulił ją. Serce jej stanęło w miejscu. Po chwili zalała ją fala przyjemnego ciepła. Mogła tak trwać w nieskończoność.- wszystko jest okey prawda?
- Prawda- zamknęła oczy, objęła go i wtuliła się w jego tors.

Mimo, że za oknem padało, wiał zimny wiatr... wczesna pora sprawiała, że słońce w pełni nie wzeszło, wszystko było tak ponure, dla Sakury był to jeden z tych piękniejszych dni.

8 komentarzy:

  1. Ooooo Boże jak uroooooczo <3
    Bardzo pociesznie wyszedł Ci ten rozdział <3
    Ta krępująca rozmowa w budce telefonicznej była rewelacyjna - jak ja kocham takie sytuacje ha ha :D Chyba każdy je w życiu przeżył a jak nie to z pewnością przeżyje ha ha xD
    Ojjj tą kwestie płacenia bardzo dobrze znam, prawdopodobnie z kumplem dajemy ludziom niezłe przedstawienie - głównie jest to komedia a może to już tragedia? ha ha xD
    Pierwszy pocałuuuunek - ahhhh te miłe/dziwne wspomnienia :D Ha haha xD W sumie co ja tam wiem ....xD Loooool ha ha xD
    Mój komentarz może być lekko niespójny i dziwny, ale w sumie to cała ja, ale mam nadzieję,że się połapiesz xD A poza tym najadłam się dzisiaj dużej ilości cukru i właśnie wróciłam z zumby więc kalorie wypalone, ale power nadal jest ....to wszystko przez ten cukier....to wszystko wina cukru xD ----> NIEWAŻNE na starość mi odwala -_- -_- -_- ha ha xD
    Rozdział bardzo mi się podobał chociaż (pewnie wiesz co napiszę) jak dla mnie za krótki :P
    Jednakże z niecierpliwością czekam na kolejną notkę, mam nadzieję,że będzie dłuższa :D
    Buziakiiiiiiii :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa Pogniewamy się pogniewamy się
    Ja nie dostałam informacji o nowym rozdziale?
    A tak długo czekałam na niego...

    Ale po za tym rozdział wyszedł bajecznie:) poprostu boski


    Jedna z najskrytszych tajemnic Sayuri została odkryta przez najbardziej niebezpiecznych ludzi. Teraz postanowili za wszelką cene ją zwerbować. Mimo jej protestów nie zamierzają się poddać.
    Jedna z owych ludzi postanawia się z nią założyć… o jej życie…
    Jeśli chcecie poznać dalsze losy Sayuri to zapraszam do czytania i komentowana
    http://sayu-ita-swiat-bez-granic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka :)
    Nowa notka po dłuuugiej nieobecności na:
    www.sasuke-i-sakura-przeznaczenie.blog.onet.pl
    Zapraszam do czytania :P
    SweetAngel ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny tekst.. Masz talent :)

    moszovska-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!
    Świetnego masz bloga! Piękny desing :) :)
    Co powiesz na wspólną obserwację na blogu?
    Zacznij i mnie poinformuj! :*
    Ps. 10 % zniżki na zakupy w sklepie born pretty store : AMET10

    OdpowiedzUsuń
  6. masz talent do pisania! bardzo ładnie piszesz ;)

    poklikasz w ostatnio dodanym poscie? to dla mnie bardzo ważne!

    OdpowiedzUsuń