środa, 7 czerwca 2017

08 Nie mogłaby go zdradzic

Po ciężkim tygodniu w szkole nastała sobota. Nareszcie mogła spać do południa, by później wejść pod strumień gorącej wody z prysznica. Kiedy z jej mięśni zeszło całe napięcie i poczuła się w pełni zrelaksowana wyszła z kabiny i założyła  na siebie biały puchowy ręcznik. Spojrzała na zegarek. Odliczała godziny do spotkania z Sasuke. Czuła się przy nim taka szczęśliwa. Nałożyła na siebie prostą czarną bieliznę. Popatrzyła na swój nowy zakup. Białoróżowe kwiaciaste spodnie, czarne baleriny i prosta czarna bokserka. Na to czarna marynarka. Dziękowała sobie w duchu, że nienawidzi słodyczy, przez co mogła  każde kieszonkowe na nie przeznaczone, odkładać do skarbonki. Inaczej nie miałaby się w co ubrać. Nie licząc tych okropnych sukienek w szafie. Po około 10 minutach była gotowa do wyjścia. Złapała za książkę, aby zabić czas.

Zegar wybił 15.30 kiedy złapała za torbę i ruszyła do wyjścia. Już ciągnęła za klamkę od drzwi wyjściowych, gdy nagle zawołała ją matka.
- Gdzie idziesz Sakura?-zapytała rozczesując włosy. Widać było, że gdzieś się wybiera. Na sobie miała niebieską, elegancką sukienkę. Po chwili w holu pojawił się również ojciec dziewczyny.
- Chciałam iść na krótki spacer do central parku... umówiłam się tam z koleżanką.- skłamała-  Wiecie... nigdy tam jeszcze nie byłam, podobno to piękne miejsce. Obiecuje, że wrócę przed zmrokiem.
- Kochanie- odezwał się ojciec- w innych okolicznościach byśmy się nad tym zastanowili, jednak na dziś chyba masz już plany.- Sakura zrobiła duże oczy, nie miała pojęcia o co może chodzić.- Podobno obiecałaś Naruto, że przyjdziesz z nami na kolacje do Uzumakich- Myślała, że za chwilę upadnie. Jak mogła o tym zapomnieć!? - Nie możesz teraz tak poprostu sobie pójść do parku. Idz się przebierz wyjeżdżamy za 30 minut.- No i co ona miała zrobić?
- Tato, ale...- nie miała pojęcia co chciała powiedzieć, jednak ten natychmiast uciął jej starania
- Do pokoju, przebrać się, już!- ruszyła na górę. Oczy zaszły jej mgłą, chciała krzyczeć. Jak ona mogła być taka głupia, żeby zapomnieć o kolacji? Jak skontaktować się z Sasuke? Skręciła do gabinetu ojca. Przewróciła stertę papierów leżących na biurku. Po chwili znalazła komórkę. Spojrzała na rękę, numer od Sasuke całkowicie się zmył. Próbowała go sobie przypomnieć. Wykręciła kilka numerów, jednak wciąż coś było nie tak. Nie zostało jej nic innego jak go wystawić.

Założył na siebie swoje najlepsze ubrania. Starą koszule swojego brata, która od dawna zalegała w szafie, prawie nowe jeansy i do tego czarną skórzaną kurtkę. Czuł się trochę nieswojo, jednak uznał, że na pierwszej randce powinien wyglądać nieco... elegancko? Kupił jej duży bukiet czerwonych róż, na który zbierał wyciągając kasę od znajomych. Pana z budki od kebaba, również poprosił o pomoc. Deklarował, że za 50 euro przez miesiąc będzie przychodził po szkole i zmywał podłogę oraz wycierał stoliki. Wszystko to nie miało dla niego większego znaczenia. Ona była najważniejsza. Musiał zatrzymać ją przy sobie, a jego stan finansowy mu w tym nie sprzyjał. Zwłaszcza, że Sakura pochodziła z rodziny milionerów. No cóż, może to niewiele jednak nie mógł pozwolić, aby sytuacja jak ta z watą powtórzyła się jeszcze kiedykolwiek. Zaplanował ten wieczór perfekcyjnie, przynajmniej według niego. Długo zastanawiał się jak może wyglądać wieczór jak z bajki. Nie ukrywał, że naczytał się na forach internetowych dla dziewczyn, jaka powinna być idealna randka. Może nie tak wymarzył sobie swoją pierwszą randkę, jednak zrobi wszystko dla Sakury. No i dlatego za pożyczone pieniądze kupił bilety na przejażdżkę  największą karuzelą. Później zabierze ją na kawę, i na sam koniec nad jezioro, gdzie przyszykował koszyk ze świeczkami, kocem i kanapkami. Śmiał się sam z siebie. Jak  dziewczyna może mieć na niego taki wpływ? Kiedy stał się romantykiem? Usiadł na ławce. Początkowo myślał, że przyszedł za wcześnie. Później wpadł na pomysł, że może Sakura go nie widzi. Zrobił dwa okrążenia wkoło placu. Śmiał się, że może się mijają. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że dziewczyna nie przyjdzie. Czas mijał, robiło się coraz ciemniej. Serce biło mu coraz wolniej. Coś cisnęło go w żołądku. Ciężko mu było przełykać ślinę. Zaczął pytać przechodniów czy może nie widzieli różowowłosej dziewczyny. Jednak nikt nie dał mu odpowiedzi jakiej oczekiwał. Gdzieś w tłumie dostrzegł przebłysk różowych włosów, pobiegł w tamtą stronę najszybciej jak umiał. Rozejrzał się dookoła, ale przez lodowaty wiatr drażniący jego oczy i rozwiewający kruczoczarne włosy nie mógł już ich odnaleźć. Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie może ich znaleźć, ponieważ ich nie było. Zrezygnowany ruszył w stronę ławki, na której nareszcie mógł chwilę odsapnąć.
- Przepraszam, nie wie Pani która godzina?
- Dochodzi 19.00- odpowiedziała starsza kobieta w wieku około 70.
- Ahh.- zamgliło mu się przed oczami. Wyciągnął papierosa z kieszeni. Zaciągnął się.- W takim razie to dla Pani.- wręczył jej bukiet. Popatrzyła na niego pomarszczoną twarzą, pełną zrozumienia. Przyjęła kwiaty.
- Nie przyszła?- zapytała, a on w odpowiedzi wypuścił dym z płuc. Jego nieobecne spojrzenie było jedyną odpowiedzią.

Oparci o materac łóżka grali na konsoli. Pomiędzy nimi stała miska z chipsami. Na początku dręczyły ją myśli o Sasuke. Jednak później, kiedy ułożyła sobie plan, że powie prostą  wymówkę, jak to jej rodzice nie chcieli wypuścić z domu, trochę się uspokoiła . Rozważała też  zapytanie Naruto czy nie mogłaby zadzwonić do Sasuke z jego telefonu, jednak wydawało jej się, że chłopak może być zły o to, że spędzają razem czas. Dlatego zrezygnowała z tego pomysłu. Po samorozgrzeszeniu mogła przestać się przejmować i spróbować cieszyć się czasem z Naruto. Po godzinie nudnego siedzenia przy stole nareszcie mogli sympatycznie spędzić chwile śmiejąc się i zajadając chipsy. Jak kumpel z kumpelą. Tak przynajmniej wydawało się Sakurze.

Jednak chłopak cały czas ukradkiem ją obserwował. Wypatrywał w którym momencie może u niej zapunktować. Z każdym kolejnym dniem podobała mu się coraz bardziej. Chciał być jak najbliżej niej. To, że była teraz u niego w domu... Zamierzał to jakoś wykorzystać. Zwłaszcza, że wydawało mu się, że dziewczyna ma podobne uczucia. Jak mogłoby być inaczej, skoro tu przyszła? Grali około godziny. Znużeni jednym zajęciem położyli się na puszystym dywanie i zaczęli grać w simsy.
- To może połaskocz ją bezlitośnie-  powiedział do dziewczyny, która operowała myszką.
- Jej jakie to okropne!- powiedziała widząc jak sim zwija się ze śmiechu.
- A ja uważam, że to urocze- powiedział przewracając się na plecy- takie romantyczne...
- Łaskotanie?- zaśmiała się.- A masz łaskotki, że tak uważasz?
- Nie, a Ty? - spuściła wzrok, nie zamierzała mu dawać tej satysfakcji- Haha, no to może sprawdzimy!- przesunął się i bezlitośnie zaczął łaskotać ją po brzuchu.
- Haha! Przestań- . Przez chwile tylko się tylko broniła, lecz po chwili przystąpiła do kontrataku. Przewracali się na ziemi, ich śmiechów nie było końca, dosłownie jak małe dzieci- Naruto przestań! Haha brzuch mnie boli!- zacięta walka wciąż trwała. Nie mogła już dłużej wytrzymać, więc podniosła się i chciała od niego odbiec. Jednak blondyn poderwał się równie szybko. Złapał ją w pasie i obrócił w swoją stronę. Stali tak blisko, że stykali się nosami. Ona miała ręce na jego torsie, on obejmował ją w tali. Momentalnie śmiechy ucichły, a napięta aura namiętności wzbiła się w powietrze. Jak ona mogła dopuścić go do siebie tak blisko? Czy za chwile miało stać się coś czego będzie żałować bardzo długo...?
- Sakura!!- odezwał się krzyk matki dziewczyny, gdzieś z holu- Sakura!!- odsunął się. Odetchnęła z ulgą, sama nie wie jak udało się to jej ukryć  przed chłopakiem.
- Chyba musisz już iść. - powiedział lekko rozczarowany.
- Tak. To do poniedziałku- sztucznie się uśmiechnęła.  Chciała jak najszybciej stamtąd wyjść.
- Tak... do poniedziałku.-  miała już wychodzić, kiedy delikatnie się pochylił i musnął jej policzek. Mimowolnie się zarumieniła. Odprowadził ją do samych drzwi. Kiedy znalazła się w samochodzie, zaczęła zastanawiać się co zrobi w poniedziałek, kiedy przyjdzie jej spotkać się z Sasuke i Naruto jednocześnie.


 W szkole jak to w szkole, musi być jakaś sensacja. Na celowniku znalazło się oczywiście to co łączy Sasuke i Sakurę. Kiba był święcie przekonany, że dziewczyna go zawiedzie i ostrzegał przyjaciela. Jednak kto by go tam słuchał. Ino przypatrywała się im pilnie, szukała wszelkich sposobów jak ich rozdzielić. Większość wymieniała się tylko tym co usłyszeli, lub zobaczyli, niektórzy dopowiedzieli coś swojego. Jednak jak było naprawdę, nie wiedział nikt. Skoro jesteśmy już przy nic niewiedzeniu, to swoją drogą do Naruto nie dotarła żadna z plotek. Jakim cudem? Może przez brak czasu, może przez wypadek, a może dlatego, że sam zakochał się w niej po uszy?

Dziś  każdy uczeń wchodził do sali 23 spóźniony. Drzwi praktycznie się nie zamykały, choć było długo po dzwonku. Sakura usiadła w ławce pod ścianą. W klasie panowała cisza, wypatrywała go i nie wiedziała czy możliwe jest, aby czas płynął tak wolno? Po chwili się pojawił. Ubrany cały na czarno, lekko przemoczony. Z jego czarnych, porwanych tenisówek chlapała woda. Na głowie miał kaptur od bluzy. Usiadł po drugiej stronie klasy, przy oknie. Na samym końcu wbiegł Naruto witając się ze wszystkimi serdecznie, przybijając piątki i uśmiechając się szeroko w stronę Sakury. Biło od niego szczęściem. Usiadł gdzieś pomiędzy chłopakami. Lekcja dla wszystkich się dłużyła, każdy miał tak dużo do powiedzenia...

Dzwonek rozbrzmiał w całej szkole. Naruto zgarnął wszystkich kumpli i szybkim krokiem zaprowadził pod automat. Każdy kupił coś dla siebie po czym oczywiście następowało opowiadanie jak i gdzie kto spędził weekend. Pierwszy zaczął Kiba, którego nazywano bajkopisarzem, ponieważ koloryzował wszystko co tak naprawdę działo się w jego życiu. Tym razem podobno poznał jakąś fajną amerykankę, która zakochała się w nim już pierwszego dnia ich znajomości . Na co paru wybuchnęło śmiechem. Później wtrącił coś od siebie Shino.
- A Ty Sasuke?- zapytał Shikamaru. Kruczowłosy uśmiechnął się pod nosem.
- Po za tym, że ktoś mnie wystawił to nic specjalnego. - momentalnie wszyscy zrobili udawane zdziwienie. Mina Kiby wyrażała dokładne " a nie mówiłem", inni również wiedzieli dobrze o kogo chodzi. W nieświadomości pozostawał tylko Naruto.- ale nie będę wam tutaj zanudzał. Może Ty Naruto coś opowiesz co?

* W między czasie Sakura przeszukiwała całą szkołę za Sasuke*

-  No cóż miałem specjalnego gościa w sobotę- wszyscy wytężyli słuch. Lubili takie historie.- to świetna dziewczyna, napewno ją znacie wszyscy- zaśmiał się-  trochę pograliśmy, poleżeliśmy... no prawie nawet no wiecie...
- Prawie zaruchałeś?- ryknął śmiechem Kiba, a za  nim wszyscy pozostali. Kamienną twarz zachowywał Sasuke, który nie miał humoru na słuchanie tego typu opowieści, Jego myśli zaprzątała Sakura i to dlaczego nie przyszła na spotkanie.  Wszystko inne nie miało znaczenia, więc niby słuchał, niby nie...
- Nie deklu! Prawie się całowaliśmy. To nieśmiała dziewczyna... taka delikatna, ale widać, że się do mnie przekonuje. Jak obiecacie, że zostanie to pomiędzy nami powiem wam kto to.- Jedyną osobą, jaka przychodziła im na myśl była Hinata, która od dawna się w nim podkochiwała. Jednak Naruto nigdy tego nie zauważył. Czy nareszcie miało się coś zmienić? Chyba dlatego tak się tym podekscytowali
- No jasne! Dawaj,  mów- krzyczeli przez siebie.

Lekko zdyszana ujrzała go wśród grupki chłopaków. Uśmiechnęła się mimowolnie. Coś złapało ją za żołądek. Stresowała się. Jednak nie umiała wyobrazić sobie, że odrzuca jej przeprosiny. Chciała zaoferować mu coś w rekompensacie... kolacja, kino. Wszystko już sobie ułożyła.Podeszła. Jednak nie miała pojęcia  jak bardzo zły moment wybrała. 
- No to jest to... - zaczął Naruto. Trochę się stresował, że do Sakury dotrze jak to on opowiada niestworzone rzeczy, albo chłopaki go wyśmieją, a może będą zazdrośni. W sumie ona jest taka śliczna-- rozmarzył się. Wtedy ją zobaczył i wiedział jak to rozegra.
- Sasuke- złapała go za ramię. Tak jak wszyscy inni obrócił się w jej stronę- Chciałabym z Tobą porozmawiać.- w jej głosie czuć było zestresowanie i zawstydzenie, tym ile publiki ma jej wystąpienie.
- Sakura!- powiedział roześmiany Naruto, niby ją witając, ale dając do zrozumienia, że to o nią chodziło.

Poczuł jakby ktoś wylał na niego wiadro zimnej wody. Obudził się. Wszystko co mówił Naruto przewijało mu się w głowie, w przyśpieszeniu. Mimo to dalej nie wierzył, ale jak to... że niby się zakochała w Naruto, że niby to dla niego go wystawiła, że przed nim uciekła,a z nim chciała się całować?! No tak teraz to miało sens...
Atmosfera się zagęściła. Nikomu nie było do śmiechu, jedyny Naruto pozostał zadowolony, jednak i on spoważniał, widząc zadziwienie i zażenowanie przyjaciół.
- Tak?- ledwo wydusił w złości Sasuke.- mów.
- Moglibyśmy we dwoje- przejechała wzrokiem po wszystkich zgromadzonych.
- Nie. Mów tu i teraz.- czuła jak krew odpływa jej z twarzy. Co się dzieje? Dlaczego Sasuke jest tak zdenerwowany? Czemu wszyscy tak się jej przyglądają? Czuła się jak na przesłuchaniu.
- Chciałam Ci coś wyjaśnić-powiedziała łapiąc głęboki oddech, chyba chciała wszystko powiedzieć na nim jednym. Teraz i Naruto się pogubił. Na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- Tak słucham. - patrzył na nią i nie mógł jej poznać. Miał wrażenie, że przed nim stoi zupełnie kto inny.
- Chodzi o to, że moi rodzice... ja nie mogłam. Wybacz.- spuściła wzrok. Nie umiała dobrać słów.
- Sakura o co chodzi ?- wtrącił się Naruto- co Ty mu tłumaczysz? O co tutaj do cholery chodzi?!
- Słuchaj Sakura- spojrzał jej w oczy. Wszystko dookoła przestało istnieć. Widział świat w czarno-białej barwie. Zakuło go w sercu. Nie mógł swobodnie przełykać śliny. Czy tak smakuje rozczarowanie? Przestał w niej widzieć małą bezbronną dziewczynkę. Myślał, że skoro jest tak idealnie wychowana to go nie zrani. Tak bardzo się pomylił. Tak bardzo go oszukała.- Nie chcę tego słuchać, to bez znaczenia. Naruto wyjaśnił wszystko za Ciebie - minął ją i ruszył prosto do domu. Chciała za nim pobiec, jednak Naruto ją powstrzymał. Złapał ją za ramię. Musiał z nią coś wyjaśnić.
- Co Ty mu powiedziałeś?-  wyprzedziła go.
- To, że byłaś u mnie w sobotę, tyle. To chyba nic złego? Proszę, powiedz mi o co chodzi. - był zbyt zmieszany.
-  Pozwól, że wam to wytłumaczę.- zaczął Kiba.Objął ich ramionami, jednak oboje się automatycznie wyrwali i czekali na jakieś wyjaśnienia.- Generalnie rzecz biorąc, swoimi opowieściami, rozwaliłeś im związek. Sakura, z tego co się orientuje, wystawiła Sasuke i poszła do Ciebie.- powiedział na jednym wdechu.
- Jesteś z Sasuke?- popatrzył na nią. Krew odpłynęła mu z twarzy. Jak? Jak mógł niczego nie zauważyć?
- Tak, to znaczy nie. To nie było nic oficjalnego, a teraz to i tak już nieaktualne...- powiedziała, czuła jak łzy napływają jej do oczu.
- Przepraszam Sakura... Nie miałem pojęcia. Tak mi przykro- tak idiotycznie nie czuł się już dawno. Nie dość, że zapewne stracił przyjaciela, to i  Sakura nie będzie chciała go znać. Wszystko zniszczył swoim niewyparzonym językiem.
- Muszę go znaleźć, muszę iść- powiedziała jak zahipnotyzowana. Myślała tylko o tym.
- Chcesz wyjść w środku lekcji?- zatrzymał ją Kiba.
- Muszę!- popędziła korytarzem, jednak zaślepiona wpadła na Orochimaru.
- Zapraszam panienkę jak i resztę do klasy- powiedział nie dając jej prawa wyboru.

Ostatniej lekcji nie było, co wiązało się z chorobą nauczyciela. Od razu po dzwonku wybiegła z sali, zabrała swoje rzeczy i pomaszerowała do Sasuke. Oby tylko się nie zgubiła. W sumie była tam tylko raz. Po przejażdżce autobusem, kilku minutach marszu, nareszcie dotarła do miejsca gdzie stał pamiętny kiosk. Dalej pustka. Bloki wiły się i nie możliwe było odnalezienie tego gdzie mieszkał Sasuke. Miała wrażenie, że napewno on sam pomylił się nie raz. Pod sklepikiem siedziała jakaś grupka meneli, jednak chyba nie najlepszym pomysłem byłoby błąkanie się po ciemnych alejkach z jednym z nich. Wtedy ujrzała starszą Panią. Na jej szczęście kojarzyła Sasuke. To jego sąsiadka. Mieszkała 2 piętra nad nim. Wskazała jej drogę. Ruszyła. Już po chwili miała przed swoimi oczami drzwi do jego mieszkania. Serce jej stanęło, ale się odważyła. Zapukała raz, jeden, drugi. Drzwi się otworzyły.
- Sakura?- Nie mógł uwierzyć własnym oczom.- jak tutaj trafiłaś?
- To nie istotne. Mogę wejść?- powiedziała błagalnym tonem.
- Chyba nie chce z Tobą rozmawiać.- w jego oczach widziała gniew. Mimo wszystko nie zamierzała się poddawać.
- Tylko na moment- krystaliczne łzy zakręciły się w jej oczach. Odwrócił wzrok.
- Proszę - przepuścił ją. Weszła do salonu. Chyba takiego bałaganu nie widziała nawet w filmach o akademikach amerykańskich. Zrobił trochę miejsca na kanapie.
- Proszę siadaj.- wskazał jej miejsce. - zrobię coś do picia.
- Nie- złapała go za rękę i pociągnęła w dół dając do zrozumienia, że chce, aby usiadł obok niej. Zajął miejsce.
- Sakura, doceniam to, że tu przyszłaś, ale to co teraz powiesz już niczego nie zmieni.- nie zamierzała się poddawać. Przysunęła się do niego. Serce waliło jej jak młotem na myśl o tym co chciała zrobić. Włożyła tyle trudu, żeby się tutaj dostać. Włożyła tyle serca, aby być blisko niego. Nie mogła się poddać.
- Skoro słowa nic nie zmienią...- złapała go za policzek- może to zmieni- podniosła się delikatnie i w ułamku sekundy dotknęła jego warg swoimi wargami. Ich serca stanęły i z powrotem zaczęły bić w tym samym rytmie. Czekała  na jakąkolwiek reakcje, jednak nic się nie działo. Oddaliła się na tyle by móc jedynie mówić- zależy mi na tobie. Nie chce Cię stracić.- nie wierzył własnym uszom. *zależy mi na tobie* słowa te rozbrzmiewały w jego głowie.
-Teraz- zaczął mówić nie odsuwając się od niej choćby o milimetr.- zaczniemy po mojemu. Odwzajemnij pocałunek. Jego język przejechał po górnej wardze Sakury. Przyjemny dreszcz przeszedł po jej ciele. Niezrozumiała co miały znaczyć te słowa, jednak aktualnie zgodna była na wszelkie ustępstwa. Chłopak powtórzył czynność, a ona nareszcie się ośmieliła. Otworzyła usta i już po chwili ich języki tańczyły w intymnym rytmie Na początku trochę niezdarnie, niepewnie.  Serce różowowłosej nie miało ani chwili wytchnienia. W przejęciu sama nie wiedziała zbytnio co się dzieje. Jednak na tym się nie skończyło. Chłopak złapał ją pod udami i podniósł do góry. Zabrakło jej powietrza. Chciała przestać i złapać oddech, jednak ten jej na to nie pozwolił. Przyparł ją do ściany wciąż obdarzając ją serią namiętnych pocałunków. Po chwili i on musiał odsapnąć. Puścił powoli jej nogi. Trzęsące z podekscytowania ledwo utrzymywały dziewczynę. Przejechał nosem po jej szyi, drażniąc bladą skórę dziewczyny swoim oddechem. Pocałował ją w obojczyk
I wyżej, w szyję
i raz
i drugi
i trzeci
i znów w usta. Spojrzał jej głęboko w oczy. Nie pozwoli jej sobie odebrać. Będzie ją chronił, będzie chronił ich uczucia. Wiedział ile jeszcze przeciwstawieństw przed nimi i to chyba sprawiało, że coś do niej czuje. Pierwszy raz od kilku lat coś do kogoś czuje. Uśmiechnął się w duchu. Tak bardzo mocno to czuł, tak mocno chciał to czuć.
 Obejmował ją w pasie. Ona głaskała go po włosach.
- Wiesz?- mruknął w odpowiedzi.- może nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy pocałunek- zaśmiała się- ale było idealnie.- jeszcze raz musnęła jego usta.



Poprosiła rodziców, aby dziś mogła po szkole zostać u babci i nocować u niej. Plan był taki, że pod pretekstem pójścia do biblioteki spotka spotka się z Sasuke i wróci dopiero późnym wieczorem. Nie wiedziała, kiedy przestała czuć żal z powodu okłamywania rodziny. Czuła, że to jedyne, sensowne rozwiązanie. Tak jak zamierzała, tak zrobiła. Zapakowała do plecaka książki i piżamę. Zbiegła na dół i już po chwili siedziała w czarnym aucie. Dzisiaj szłą do szkoły szczęśliwa jak nigdy.

Długo zastanawiała się, jak to teraz będzie. Przecież nigdy nie miała chłopaka. Co wypada, a co nie? Jak powinna się przy nim zachowywać? Nie miała pojęcia. Odwiesiła kurtkę na wieszak i szybkim ruchem, nie patrząc za siebie, obróciła się uderzając w przechodnia stojącego za nią.
- Przepraszam- powiedziała kierując swój wzrok do góry
- To ja powinienem Cię przepraszać- powiedział Naruto. Dziś jego oczy nie błyszczały jak zawsze. Jego twarz wyglądała, aż dziwnie, bez tego lekko głupkowatego, ale bardzo uroczego uśmiechu. To nie był Naruto jakiego znała.
- Przestań, przecież to ja na Ciebie wpadłam- zarumieniła się. Po tym wszystkim co się stało, czuła się nieswojo w jego towarzystwie.
- Ale ja mówię o czymś innym- głos mu się łamał. Bał się, że za chwile usłyszy coś w stylu " nie powinniśmy ze sobą rozmawiać" czy " wszystko zepsułeś".
- Naruto - zaczęła. Zakuło go w brzuchu.- Jest w porządku, nie musisz mnie przepraszać- uśmiechnęła się. Wyciągnął ręce, aby ją przytulić.
Przyśpieszył kroku widząc ich rozmawiających. Przez pośpiech czarny kaptur spadł z jego głowy. Widział jak wyciąga ręce, jednak zdążył. Złapał go za ramię, tak by ten musiał obrócić się w jego stronę.
- Cześć- powiedział chłodno do blondyna. Uśmiech z twarzy Uzumakiego zniknął. Może i Sakura mu wybaczyła, ale chyba ciężej będzie z Sasuke...
- Siema- odpowiedział podając mu rękę. Odwzajemnił gest, jego dłoń była zimna, uścisk żelazny. Swoimi czarnymi tęczówkami patrzył wprost w jego oczy, dając mu wyraźnie do zrozumienia kto tutaj ma ostateczne zdanie.
- Sasuke- powiedziała radośnie. Chciała rozładować atmosferę między chłopakami, aby się nie pozabijali...
- Cześć- puścił jego dłoń i złapał ją za rękę. Pochylił się i pocałował ją w policzek. Zarumieniła się na twarzy. Chciała krzyczeć ze szczęścia.- idę odwiesić kurtkę, poczekasz?- kiwnęła głową. Rzucił jeszcze krótkie spojrzenie Naruto i ruszył przed siebie.
- To ja już pójdę.- skierował się do wyjścia z szatni - a - rzucił przez ramię- cieszę się, że się na mnie nie gniewasz- uśmiechnął się. Ona również, lecz kiedy zniknął za drzwiami zrobiło się jej go żal. Czuła, że ta sytuacja to jej wina. No i miała rację!
- Idziemy?- wyrwał ją z rozmyślań.- powiedział i powtórzył te same słowa, kiedy już skończyli lekcje. Odprowadził ją pod blok babci, poczekał ok. 20 minut. Po tym czasie skierowali się do niego.


Otworzył drzwi i przepuścił ją w przejściu. Nie miał pojęcia co będą robić. Zaskoczyła go tym... Nie sądził, że tak szybko znów będzie chciała się gdzieś razem z nim wybrać. Nie żeby się nie cieszył... Jednak naprawdę nie miał pomysłu. Atmosfera po wczorajszych wydarzeniach była nieco... napięta? Każde z nich się wstydziło, nie wiedziało jak się zachować. Niekomfortowa sytuacja. Usiadła na sofie, a on obok niej.
- Więc... - zaczął. Nastała długa chwila milczenia. Myślał, że może go wyręczy... Spuścił wzrok.
- Więc...- powtórzyła. Znów cisza. Popatrzyli na siebie w tym samym momencie. Zaczęli się śmiać.
- Może coś do picia?- powiedział rozbawiony.
- Woda?- zaproponowała.
- Już podaję-  wstając skłonił się udając kelnera. Rozbawił ją. Jeszcze bardziej, kiedy potknął się o stos ubrań leżących na środku pokoju. Zaklął.
- Mam wspaniały pomysł. - wstała. Popatrzył w jej stronę.- posprzątamy. - Uśmiechnęła się podnosząc pierwszą rzecz z ziemi. Podszedł do niej i złapał ją za ręce.-
- Ty chyba sobie żartujesz!- zdenerwował się.- nie pozwolę, żebyś mi sprzątała.
- Ale Ty jesteś okropny... - wyrwała się i podniosła kolejną rzecz.- Idź po tą wodę i mi pomóż. Sama nie skończę do jutra!- Nie zamierzała odpuszczać. Jego zdenerwowanie tylko ją bawiło i sprawiało, że chciała jeszcze bardziej się z nim przekomarzać.
- Uparta- powiedział pod nosem- uparta jak osioł- rzucił niby do siebie, jednak ona to usłyszała, na co wybuchnęła śmiechem.

Po chwili już oboje sprzątali salon. On odkurzał i zbierał śmieci. Sakura składała jego ubrania, a później wycierała kurze z regału. Złapała za ramkę. Przetarła zdjęcie, na którym zalegała gruba warstwa brudu. Po umyciu dopiero mogła dostrzec co na niej widnieje. Na zdjęciu dostrzegła rodziców, brata i samego Sasuke. Zrobiło się jej dziwnie smutno. Spojrzała na chłopaka, który właśnie zbierał coś z dywanu. Poczuł jej wzrok na sobie. Odwrócił się. Zobaczył jak trzyma pamiętne zdjęcie w dłoni.
- To ostatnie nasze wspólne zdjęcie- wspominał- mama strasznie je lubiła. Za to tata nie chciał go wywołać. Mówił, że wyszedł tutaj za grubo.- Podszedł do niej i złapał ręką za drugi brzeg ramki.- Chciałbym wrócić do tamtego dnia. Chociaż na chwilę.- westchnął. Chyba jeszcze nigdy nie czuła empatii na taką skalę. Przez chwilę miała uczucie, że to jej rodzina nie żyje. Wizja ta była okropna. Jeszcze moment, a zaczęłaby płakać.- Ale życie toczy się dalej - odstawił zdjęcie na półkę.-prawda?- Kiwnęła głową. Uśmiechnął się do niej. Tak bardzo się cieszył, że jest tutaj dzisiaj z nim. Nareszcie mógł z kimś porozmawiać, beztrosko spędzić czas po szkole. Wrócili do swoich czynności. Po około godzinie pomieszczenie, aż błyszczało. Rzucili się na kanapę. Położył nogi na stoliku. Ona oparła głowę o jego ramię.
- Chyba nigdy nie było tutaj tak czysto- zaśmiał się- dziękuje- pocałował ją w czoło.
- Nie ma za co.- wtuliła się w jego tors. Jutro w szkole był tylko apel, dlatego naukę mogli sobie odpuścić. Chłopak włączył film w laptopie i zaczęli oglądać jakąś głupią komedię. Wystarczyło tylko kilka minut, a granica wstydu między nimi zniknęła. Objął ją w pasie, a ona głaskała go po ręce. W mieszkaniu panowała cisza, dochodził jedynie dźwięk z komputera co jakiś czas przerywany wybuchem ich śmiechów. Trwali tak, aż do samego końca seansu. Zmęczona po długi przebywaniu w jednej pozycji zsunęła się po nim. Rozciągnęła się na całej kanapie. Głowę trzymała na jego kolanach. Patrzyła mu prosto w oczy, uśmiechając się do niego szeroko.
- Fajny był ten film- zaczęła.
- Całkiem, całkiem- odpowiedział patrząc się na nią z góry. Dopiero po chwili zorientowała się jak krępująca jest ta sytuacja. Kiedy była obok niego nie wiedziała gdzie jest granica jaką powinna utrzymywać. Instynktownie chciała być jak najbliżej niego. Podniosła się do pozycji siedzącej. Sięgnęła po szklankę z wodą i upiła kilka łyków.- Wszystko w porządku?- zapytał widząc jej nagłe zdenerwowanie.
- Tak- wstała - jest dobrze. - poprawiła ubrania. - Chyba będę się już zbierać.
- Jak to? - poderwał się na równe nogi- mówiłaś, że możesz zostać do 21.00 jest dopiero 19.00.
- Tak, ale za nim tam dojdę... i tak jest już późno.- powiedziała pakując notes i płytę do swojej torby.
- Sakura- złapał ją w pasie. Zarumieniła się. Jak ona nie cierpiała swojej twarzy, która odrazu zdradzała wszystkie jej uczucia!- o co chodzi?
- O nic. Naprawdę o nic.- Odsunęła się o pół kroku. Wstydziła się. Tak wstydziła się być tak blisko, ale uważała, że jakby mu to powiedziała, zapewne by się obraził.- Poprostu chciałabym już iść do domu.- spuściła wzrok.
 - Przepraszam.- powiedział.
- Za co?- zdezorientowana podniosła głowę.
- Ty mi powiedz.- złapał ją za brodę. Nie wiedziała jak się zachować. Upuściła torbę i wtuliła się w niego. Objął ją i zaczął głaskać po głowie.- Chodź- nie puszczał jej- odprowadzę Cię.

Oderwała się od niego. Położyła rękę na jego policzku i przejechała kilka razy kciukiem. Zrobił krok w przód. Stykali się nosami. Już przechylał głowę, kiedy z  krainy miłości wyrwał go dźwięk ramki uderzającej o ziemie. Automatycznie spojrzeli w tamtą stronę.
- Chyba komuś się coś nie spodobało- zaśmiała się.
- Pokochali by Cię- odpowiedział. Zachichotała rozanielona. Jaki on był uroczy...
 Podniósł zdjęcie. Oboje zmierzyli je wzorkiem.
- Napewno bardzo za nimi tęsknisz- obejmowała go w pasie, patrząc na fotografię przez jego ramię.
- Tak.- odwrócił się do niej.
- Mogę...- ugryzła się w język. Nie powinna zaczynać! Jaka ona jest głupia. Teraz jest już za późno. Jego wzrok mówił, że musi dokończyć.- Przepraszam nie powinnam o to pytać.
- Mów- brak odpowiedzi- Proszę.
- Chciałam zapytać... co się stało.- czuła się jak idiotka. Nie powinna była! - wiem, przepraszam. Nie musisz mi opowiadać. Wybacz.
- Hmmm... - odszedł od niej, lecz tylko na moment. Złapał za zapalniczkę i papierosa leżące na półce obok. Złapał ją za rękę i wyprowadził na balkon. Nie spodziewała się takiego widoku. Za zasłoną brudnych szarych bloków, można było dostrzec większą część miasta pokrytą ciemnością nocy. Gdzieniegdzie paliły się światła. Na drodze mijały się rozpędzone samochody. Odpalił papierosa i zaciągnął się dymem.
- To było prawie 5 lat temu.- zaczął niepewnie. Niczym bajkę dla dzieci na dobranoc.- wróciłem do domu, długo po zajściu słońca. To też była jesień. Jednak nikogo nie zastałem. Przez całą noc zastanawiałem się co zrobić , gdzie są wszyscy.  Dzwoniłem po całej rodzinie. Nic. Nikt. Pamiętam do dziś jak oczy paliły mnie od łez. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Dopiero nad ranem wpadłem na pomysł, żeby zadzwonić na policję. Podałem im nazwisko i momentalnie zapytali mnie o adres. Jednak było to tak niespodziewane. Odłożyłem słuchawkę, dlatego wciąż żyję.- złapał kolejny tytoniowy wdech. Ciarki chodziły po jej ciele.- Dopiero popołudniu w moich drzwiach pojawił się dziadek. Nie uwierzyłem mu. Nie chciałem uwierzyć,  że oni wszyscy nie żyją. Później znów musiałem zostać sam. Wiesz, jakieś formalne sprawy. To była późna godzina, już się położyłem. Ktoś wszedł do mieszkania. Poderwałem się i zobaczyłem Itachiego w salonie. Pakował się.
*- Itachi!- młody Sasuke pobiegł do brata i wtulił się w jego tors. Ten szybko odwzajemnił gest, jednak równie sprawnie odciągnął go od siebie. Wrzucił jeszcze kilka rzeczy do torby.
- Sasuke- pochylił się- pamiętaj- jego głos był dziwny. Oczy miał zamglone od łez.- bądź silny. Ucz się pilnie, jedz dużo i rośnij szybko.- zaśmiał się. Krystaliczna łza spłynęła po jego policzku- Wszystko co teraz będzie się działo... Musisz być silny. - Objął chłopca- Pamiętaj, że kocham Cię najmocniej na świecie. Dbaj o siebie. Mój mały, głupiutki braciszku.- wstał, złapał za torbę i skierował się do wyjścia.
- Dokąd idziesz?- równie szybko znalazł się pod drzwiami.
- Niestety nie mogę Ci powiedzieć.
- Idę z Tobą. Nie chce być sam.- powiedział młody Uchiha. Chyba zaczynał rozumieć co się dzieje.
- Tam gdzie idę, Ty nie możesz.
- Nie zostawiaj mnie- łzy spłynęły po jego policzkach, kapiąc na drewnianą podłogę.
- Obiecuje, że kiedyś do Ciebie wrócę. Przysięgam. - wyszedł. Drzwi zamknęły się za nim z hukiem. Chłopiec myślał, że to sen.
*
- Ale to nie było najgorsze. To czego dowiedziałem się później... To on ich zabił. Zabił ich wszystkich. Długo nie rozumiałem dlaczego. Nienawidziłem go. Jednak teraz już wiem. Wiem wszystko i zamierzam... zresztą nie ważne. To już zupełnie inna historia.- Papieros wypalił się prawie dokońca. Oparła się obok niego o barierkę. Wypuściła zimne powietrze z ust. Słuchała tego wszystkiego z zapartym tchem.- Wybacz, przez to wszystko zapomniałem. - podał jej papierosa z pytaniem wymalowanym na twarzy. Tak? Nie? Złapała go w palce. Chyba była zbyt rozczulona. Nie myślała nad tym co robi. Chciała spróbować czegoś nowego. Poczuć jego smutek jeszcze bardziej. Zaciągnęła się. Poczuła kłucie w płucach. Zaczęła kaszleć. Upuściła fajkę na ziemię. Zamgliło się jej przed oczami. Jak oparzona przestępowała  z nogi na nogę i machała rękami. Może i przesadzała, ale myślała, że umiera. Zaczął się śmiać złapał ją za nadgarstki. Popatrzył w jej krystaliczne od łez oczy. Jego knykcie były sztywno zaciśnięte. Pomimo powłoki zimnego drania czuła lekkie ciepło niespełnionego romantyka.
- Jak możesz się śmiać- kaszlnęła- to boli!
- Ohhh - złapał ją  w pasie.- to przez to, że jesteś taka urocza.- Pocałował ją w czoło. Momentalnie mu wybaczyła.

_________________________________________________________________________________

Jeeeejuuuu! Jakie to długie *.* Gratulacje dla wszystkich którzy przeczytali to za jednym razem :) Początkowo miały być to 2 rozdziały, jednak ten o rodzinie Sasuke wydawał mi się za krótki, więc wyszło takie połączenie. Tyle emocji ;D Mam nadzieję, że się podobało! Nie zapominajcie o komentarzach bo to dla mnie naprawdę ważne. Buziaki :****


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz