środa, 7 czerwca 2017

10 Miedzy nami nic sie nie wydarzyło

Ciepłe powietrze wydobywające się z jej z jej ust leciało na jego bladą twarz. Patrzyli na siebie już tak dłuższą chwilę i szczerze mówiąc Sakura miała dość tej ciszy. Wciąż drżała po pocałunku. Prawie mu wybaczyła, ale popsuł to gdy tylko otworzył usta
- Mój samolot niestety trochę się spóźnił- powiedział opierając ręce o barierkę tak, że dziewczyna znajdowała się pomiędzy nimi.
- Mhmm- powiedziała obojętnie i obróciła głowę patrząc w bok, aby zimny wiatr przegoniły jej napływające łzy z oczu.
- Muszę już iść- złapał ją za podbródek i przeciągnął tak aby popatrzyła mu prosto w oczy.- Nie bądź zła. Spotkamy się jutro tutaj, w parku obok, około południa. Chciałbym Cię zabrać w jedno specjalne miejsce, może wtedy nareszcie przestaniesz się dąsać.- uśmiechnął się, ale w ten swój specyficzny sposób. Jak długo musiało do niej docierać, że Sasuke specjalnie ją dociera swoimi, wręcz chamskimi odzywkami? Objęła go za szyje i przycisnęła do siebie. Otulił ją swoimi ramionami
- Dobranoc cherry- pocałował ją nad uchem. Odsunął się i jeszcze raz uśmiechnął się do niej swoim lekko zżółkłym od papierosów uśmiechem. Przeskoczył barierkę i po rynnie i kilku innych ściennych elementach zszedł na dół. Odprowadziła go wzrokiem, aż nie znikł za ciemną warstwą żywopłotu.
Popatrzyła jeszcze raz na opakowanie czekoladek i dopiero dotarło do niej jak ją przed chwilą nazwał.

Na głowie miała kaptur od czarnej parki. Założyła długie kozaki, a do tego zakolanówki. Jej czarna spódniczka delikatnie wystawała po za koniec kurtki. Na jej idealnie chudych nogach wyglądało to wręcz niesamowicie. Odrazu poznał ją po  długich wiejących na wszystkie strony, różowych włosach. Delikatna mżawka raniła ich twarze lodowatymi kropelkami wody. Szczerze mówiąc nie miała pojęcia gdzie ją zabierze, ale  miała nadzieję, że się postara. To jak ostatnio się zachowywał dawało jej do myślenia. Nie oczekiwała niczego wielkiego, jedyne na co liczyła to miejsce gdzie będzie mogła się ogrzać. Szczerze mówiąc z nim bawiła się świetnie nawet na zwykłym kebabie. Dostrzegła go stojącego przy ławce jakieś 50m od niej, z kwiatami w ręce. Ostatni odcinek pokonała prawie w podskokach.
- Cześć- powiedziała uśmiechając się do niego szeroko.
- Cześć- odwzajemnił gest. Jednak jego ręka się nie podniosła, a kwiaty nawet nie miały zamiaru powędrować w jej stronę. Zdenerwowana tym co się dzieje popatrzyła na niego podejrzliwie. Nie wykonał żadnego gestu, nie przytulił jej, ani nawet nie podał ręki. To chyba nie jest początek dobrej randki.- nie jest Ci zimno? Może powinnaś ubrać się trochę cieplej. Przed nami długa droga.
- Nie... tak jest w porządku. Możemy iść- skłamała. W rzeczywistości miała nadzieję, że gdziekolwiek nie idą dotrą tam jak najszybciej, ponieważ już czuła jak jej materiałowa kurtka zaczyna przemakać. Ruszyli  dość szybkim tempem. Żadne z nich nie rozpoczęło rozmowy, Sakura miała kilka pomysłów, jednak gdy tylko spojrzała na minę swojego towarzysza wiedziała, że lepiej się nie odzywać. Wciąż zastanawiały ją te kwiaty, które niósł w swojej lewej ręce i to dokąd ją prowadzi. Teraz musi naprawdę ją zaskoczyć, ponieważ była na niego totalnie wściekła, a wiatr i mróz tylko potęgowały to uczucie.

Sasuke miał racje. Droga potwornie im się dłużyła. Jedyne co towarzyszyło Sakurze w tym okropnym marszu było nieustające zimno i porywisty, gwiżdżący wiatr. Obwinęła się tak kapturem, że widziała jedynie jak jej stopy wędrują po niezmieniającym się bruku. Szli tak długo, że wzdrygnęła się kiedy złapał ją pod rękę i wybudził z rozmyśleń
- To tutaj.- zdjęła kaptur i rozejrzała się dookoła. Dopiero tutaj zrozumiała swój przerażający egoizm. Poczuła wstyd za wcześniejsze myśli, w których wyzywała Sasuke od okropnego chłopaka po takie tam, w których mówiła, że to najgorsza randka w historii najgorszych randek. Nigdy nie zgadałaby, że to wcale nie jest randka.  Poprowadził ją wąską alejką pod górę i zatrzymali się przy jednym z największych pomników. Chłopak wymienił już zwiędnięte kwiaty i do wazonu wstawił nowe, świeżo zakupione tulipany. Popatrzył na nią. Stała cała roztrzęsiona od zimna, a na jej twarzy malował się smutek.
- Wybacz, że Cię tutaj zaciągnąłem. Wiem, że to dla Ciebie chyba najgorszy spacer w życiu. Cmentarz to nie najromantyczniejsze miejsce- powiedział łapiąc zimne powietrze do płuc.- Dzisiaj jest rocznica ich śmierci. Chciałem, abyś przyszła tutaj ze mną. - Nie odrywał wzroku od pomnika.
- Przepraszam- popatrzyła na niego, a w jej oczach zakręciły się łzy. Teraz on też na nią popatrzył- Przepraszam- powtórzyła, a krystaliczna łza spłynęła po jej policzku.  Nie widziała go jeszcze w tak paskudnym stanie. Przez stłumione światło w jego zapadniętych policzkach i oczodołach malował się cień. Na skórze wyrzeźbiły się małe rowki od niezmierzonej ilości dawno temu wylanych łez. Złapała go za rękę i ścisnęła ją palcami. Sama nie wiedziała dlaczego, ale przez jej głowę przebiegły tysiące okropnych myśli. Wyobraziła sobie śmierć swojego rodzica, pogrzeb, płaczących krewnych i siebie samą. Zagubioną, pustą, bezsilną i niepotrafiącą płakać. Dokładnie taką jak dziś Sasuke. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę i dzielili się wzajemnie pustką w swoich sercach. Jedyne co mieli to ich kruchą relację, która mogłaby odlecieć z każdym mocniejszym podmuchem wiatru. Przed nimi wciąż tyle przeciwności losu. Mimo, że aktualnie zapomnieli o wszystkich zakazach one nie zniknęły. Dzieliła ich przepaść, na tyle nie duża, aby mogli złapać się za ręce jak teraz, ale tak wielka że żadne z nich nie mogłoby jej przeskoczyć.
- Sakura- jego kąciki ust delikatnie się podniosły- chodź odprowadzę Cię już do domu, bo zaraz tutaj zamarzniesz- posłusznie dała mu się poprowadzić w stronę wyjścia z cmentarz. Wciąż trzymali się za ręce.

- Sasuke?- szepnęła, a on ledwo dosłyszał jej głos przez gwiżdżący wiatr. Odprowadził ją na sam kraniec parku. Stał i trzymając ją za rękę wpatrywał się w jej przemarzniętą  twarz.- może... - zaczęła niepewnie.- może przyszedłbyś dziś wieczorem?- uśmiechnęła się do niego z nadzieją w oczach. Słońce wciąż znajdowało się sporo nad horyzontem, więc miałby jeszcze dużo czasu.- może tak uda mi się Ciebie przeprosić za to jak podeszłam do całej sprawy. To było bardzo egoistyczne. Ja nie chciałam.- w tym momencie pochylił się i pocałował ją w czoło. Na jej bladych policzkach zaczerwieniły się rumieńce. Kiwnął głową co było dość nieczytelne i  nie udzielając odpowiedzi, ruszył w swoją stronę. Zastanawiała się dlaczego od pewnego czasu między nimi rodzi się tyle nieporozumień i niedopowiedzeń...


Tak naprawdę nie miała pojęcia czy Sasuke do niej przyjdzie czy też nie, ale zamierzała się przygotować. W wolnej chwili pobiegła do sklepu i mimo, że nie przepadała za słodyczami nakupiła ich cały koszyk. Zapasy ukryła pod łóżkiem, po czym zaczęła sprzątać pokój. Z każdą chwilą stresowała się coraz bardziej tak jak i traciła nadzieję na jego przyjście. Zaparzyła ogromny dzbanek herbaty i postawiła go na biurku. Dotknęła ciepłego naczynia i zamknęła oczy. Wtedy usłyszała pukanie a na jej oczach mimowolnie pokazał się uśmiech. Co było zaskoczeniem odgłos ten nie dobiegał z balkonu.
- Mogę wejść?- drzwi uchyliły się, a przez szparę wychyliła się głowa Fredrego.
- Tak- odpowiedziała z lekkim przerażeniem. Co jeśli Sasuke przyjdzie akurat teraz? Przejechała wzrokiem po zasłonach, aby upewnić się, że mężczyzna niczego za nimi  nie dostrzeże .- Wejdź proszę.- szofer posłusznie wszedł do pomieszczenia.- coś się stało?- zapytała pocierając ręce ze zdenerwowania.
- W zasadzie to tak, tylko nie wiem jak zacząć z panienką tą rozmowę.- mężczyzna podrapał się po głowie. Posiwiałe włosy wskazywały, że jest około 50. Bardzo lubił Sakurę i dostrzegał to jak zaniedbują ją rodzice. Sakura zamarła, ponieważ jego głos był strasznie poważny, a taka sytuacja jak dzisiaj nie miała nigdy wcześniej miejsca- Postanowiłem, że najpierw porozmawiam z panienką. Ostrzegam, że następnym razem pójdę do panienki rodziców- wciąż nie wiedział jak się za to zabrać.
- Fredry powiedz mi proszę bez żadnych otoczek, o co chodzi?
- O tego młodzieńca z którym panienka się spotyka.- odchrząknął.
- Ale... - już miała mu przytaknąć, ale coś w niej zaprotestowała. Nie miała zamiaru z niego rezygnować i wiedziała, że kiedyś przyjdzie czas, aby opowiedzieć o tym wszystkim rodzicom. Ten dzień będzie musiał chyba jeszcze trochę poczekać.- wciąż nie rozumiem.
- Nie jestem panienki rodzicem i nie będę mówił z kim powinnaś się spotykać. Co nie wyklucza, że ten chłopak nie ma prawa wkradać się tutaj niczym złodziej. Tak jak już wspominałem, jeśli zobaczę go tutaj jeszcze raz zobowiązany będę opowiedzieć o tym panienki rodzicom.- powiedział to na jednym wdechu po czym skarcił ją spojrzeniem. Serce podeszło jej do gardła. Jakim cudem on go zobaczył? Kiedy?! Musiała mu o tym powiedzieć, jeśli  ojciec go tutaj zastanie... ach lepiej nawet o tym nie myśleć! Co gorsza koszmar dopiero się zaczynał.
- Tak Fredry, obiecuje to się już nigdy nie powtórzy.
-  Cieszę się, że się dogadaliśmy- uśmiechnął się zadowolony z rozmowy, która przebiegła bez większych problemów. Już łapał za klamkę, kiedy po pokoju rozległ się dźwięk pukania w szybę. Zacisnęła oczy nie wierząc w swój pech. To nie mogło się dziać naprawdę. Fredry obrócił się na pięcie wyminął dziewczynę i szybkim podbiegł do drzwi balkonowych. Już miał je otworzyć i dać chłopakowi lekcje na temat dobrych manier.
- Sakura- do pokoju wszedł ojciec dziewczyny. Szofer podskoczył jak oparzony. Różowowłosa popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem.- Co tutaj się dzieje?- powiedział mężczyzna widząc zmieszane twarze obojga.
- Panienka chciała, abym podwiózł ją jutro do central parku...- powiedział wypuszczając powoli powietrze, tak aby uspokoić nerwy.- jednak chyba to nie jest najlepszy pomysł. Przecież jutro szkoła!- powiedział udając oburzonego.  Odruchowo poprawił krawat.
- Tak to zły pomysł.- powiedział upijając łyk kawy z kubka, który przyniósł już ze sobą.
- Tak. Może w takim razie wybiorę się tam za tydzień. Co chciałeś ojcze?- zapytała zmieniając temat.
- Sprawdzałem twoje oceny. Podobno dostałaś 3+ ze sprawdzianu. Co się dzieje?
- Przepraszam obiecuję, że go poprawie, miałam gorszy dzień - wypuściła na jednym wdechu. Cały czas modląc się, aby Sasuke nie przyszło na myśl pukać powtórnie.
- Oby te gorsze dni nie były za często. Chodź Fredry, dajmy się jej przygotować do szkoły.- mężczyzna posłusznie wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Moment wcześniej dał jej do zrozumienia, że mają do pogadania. Jak odgłosy kroków ucichły podbiegła do drzwi balkonowych.
Chłopak stał oparty o barierkę i podziwiał bogate zabudowania. Usłyszał jak dziewczyna wychodzi na zewnątrz.
- Myślałem, że już nie otworzysz.- powiedział podchodząc do niej z wyciągniętymi rękami próbując ją przytulić. Jednak ona nie miała ochoty nawet z nim rozmawiać. Serce waliło jej młotem. Puściły jej nerwy, a cała złość za chwilę miała wyładować się na chłopaku. Zrobiła krok do tyłu. Zaskoczony popatrzył na nią podejrzliwie.
- Idz stąd.- powiedziała stanowczo.
- Co?- zapytał niedowierzając.- przecież sama mnie tutaj zaprosiłaś.
- Znikaj stąd! Już!- krzyknęła. Łzy napłynęły jej do oczy. Poraz kolejny postępowała wbrew sobie.
- O co chodzi.- widział jej zdenerwowanie. Nie chciał odpuścić. Złapał ją za rękę.
- Nie rozumiesz? Masz stąd iść- wyrwała swoją dłoń.- Idź i więcej tutaj nie przychodź!- wykrzyczała mu w twarz. Patrzył na nią swymi szklanymi od mrozu oczami i wciąż kompletnie nic nie rozumiał. Serce podskoczyło mu tak wysoko, że aż go zemdliło. Podniosła głowę i spojrzała niego pewnie jak nigdy dotąd.  Nie miał pojęcia co się stało, ale zamierzał odpuścić. Sam nie wiedział co nim kierowało. Złapał ją za nadgarstki i surowo na nią popatrzył. W pewnym stopniu straciła pewność siebie, jednak złość wciąż brała górę nad rozsądkiem. Zrobiła krok do tyłu, jednak żelazny ucisk knykci Sasuke nie ustąpił ani na sekundę, spowodowało to, że pociągnęła go ze sobą. Wykorzystał to. Przyparł ją swoim ciałem do zimnych i mokrych paneli wyłożonych na zewnątrz domu. Jej kwiecista sukienka przemokła momentalnie. Poczuła się jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. Otrząsnęła się. Patrzył na nią niczym wygłodniały lew na świeżo upolowaną zdobycz, wręcz znęcał się nad nią tym spojrzeniem. Z każdą sekundą przybliżał się do niej coraz bardziej. Przestała widzieć już jego oczy. Stała tak ściśnięta między lodowatą ścianą, a chłodną postacią. Chłopak oparł czoło o budynek, a jego ręce ciągle ściskały jej nadgarstki. Intensywny zapach jego perfum drażnił jej nozdrza. Chłopak zamknął oczy i rozmyślał dlaczego cały czas coś jest nie tak jak być powinno. Czemu nie może poczuć się przy niej tak szczęśliwy jak wtedy gdy ją poznał? Czyżby się pomylił? Czyżby to jednak nie była osoba która roztopi jego zamrożone serce? Przeklinał siebie za swoją naiwność. Nagle z rozmyślań wyrwało go ciche łkanie. Odsunął się delikatnie i puścił jej ręce w ramach czego złapał ją za twarz i przeciągnął ją tak aby na niego spojrzała.
- Mów- szepnął.  Jednak ona patrzyła  na niego bezradna. Chciała wydusić wszystko na jednym wdechu, ale słowa były nieme, nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku.- spokojnie i powoli-mów- powtórzył.
- Jak- zaczęła niepewna swojego głosu- Jak ojciec Cię tutaj zobaczy to będziesz żałował, że mnie poznałeś- przerwała aby sprawdzić jego reakcje, ale on wciąż jedynie uważnie jej słuchał.- Fredry już wie. Następnym razem powie ojcu. Jak to wszystko wyjdzie na jaw- mnie przeniesie do innej szkoły, albo pewnie nawet do innego miasta, a o twoją przyszłość zadba jak należy. Nie masz pojęcia do czego jest zdolny jak ktoś zszarpie mu opinię, a napewno nasz romans mu zaszkodzi. To nie ma żadnej przyszłości Sasuke. Ja chyba tak nie umiem, te nerwy mnie tak wiele kosztują... Te ciągłe kłamanie i kręcenie. To, że nie mogę nikomu o tobie powiedzieć, to boli. Tak bardzo bym chciała, aby cieszyli się razem ze mną.- rozpłakała się jak małe dziecko. Było jej przed nim wstyd, nie powinna była.

Poczuł jak wszystkie nerwy odchodzą. Jednak to nie było dla niego dobre. Razem z nimi odeszły ta wrodzona upartość, poczuł jak przestaje mu zależeć na pocieszeniu ją za wszelką cenę. Puścił jej twarz ze swoich uścisków i odsunął się od niej. Obrócił się i podszedł do barierki. Patrzyła na niego swoimi zapłakanymi oczyma, a łzy same spływały jej po policzkach.
 - Nigdy nie chciałem robić Ci kłopotów- powiedział przez zaciśnięte zęby.- chciałem, żebyś dzięki mnie czuła się wyjątkowo.- głośno przełknął ślinę- Czuła się szczęśliwa. Popatrzył na nią przez ramię, tak jak wtedy dzień po pamiętnej imprezie- Nie będę więcej tu przychodził.
- Nie chce Cię stracić- pokiwała głową, a łzy skapnęły na jej karmelową koszulę.
- Nigdy mnie nie miałaś- musiał zakończyć ich relacje raz, a dobrze. Dosadnie przetłumaczyć jej jakim jest dupkiem, a w tym przecież był świetny- w byciu dupkiem. Jej źrenice powiększyły się ze zdziwienia. Patrzyła na niego z niedowierzaniem.- spójrzmy prawdzie w oczy. Nic nas nie łączy. Nic o sobie nie wiemy, nasz związek niczym z Romea i Julii skończyłby się tak jak wszystkie związki nastolatków po miesiącu czy dwóch, a cena jaką przyszłoby nam za to zapłacić jest za wielka. Nie chce, żebyśmy kiedyś się znienawidzili, bo bardzo Cię polubiłem, a tak by się stało wnioskując z tego co mówisz o swoim ojcu.- Zrobił sobie przerwę, żeby zebrać myśli.- Z jednego się ciesze- obrócił się tak, że patrzył jej prosto w oczy- że między nami nic się nie wydarzyło.

Minęła minuta, dwie, trzy. Łzy kapały na lśniące płytki, a ona wciąż nic mu nie powiedziała. Patrzyli tak na siebie teraz w zupełnej ciszy. Wiedząc już, że nie uzyska odpowiedzi przerzucił nogi przez barierkę i zszedł na dół. Z tej perspektywy popatrzył na nią ostatni raz tego wieczoru. Niestety nie mógł usłyszeć słów, które samowolnie wydobyły się z jej ust

"nie ważne jak bardzo będziesz mnie ranił, nigdy z Ciebie nie zrezygnuje. Przysięgam"






1 komentarz:

  1. Kaaa! Jak to możliwe że nie dostrzegłam nowej notki i to z tego roku. A ja tak długo czekałam na znowienie tego opowiadania.
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego proszę o informowanie mnie o nowych postach

    OdpowiedzUsuń